[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Poczuł przejmujący strach.Miał wrażenie, iż kolana odmówią mu posłuszeństwa.— Zaufaj mi — powiedziała postać, przysuwając się tak blisko Josha, że prawie dotknęła jegotwarzy rondem kapelusza.Po kapturem ujrzał jej prawdziwe oczy, błyszczące i chciwe.ROZDZIAŁ 10— Zaufaj mi — powiedziała Ella i nagle huknął grzmot.Josh zamrugał powiekami i wytrzeszczył oczy.Wszyscy troje nadal znajdowali się w jejmieszkanku przy Earls Court.Na zewnątrz lało jak z cebra.Okno było lekko uchylone, więcmogli poczuć w powietrzu zapach ozonu i usłyszeć łoskot spływającej rynną wody.— To jest… nierealne — wymamrotał Josh.Ujął dłoń Nancy i uścisnął ją.Nancy sprawiaławrażenie równie oszołomionej jak on.— Sądziłeś, że znalazłeś się gdzieś indziej? — zapytała Ella.— Właśnie.Myślałem, że wróciłem na Star Yard.W to miejsce, gdzie Julia miała spotkać sięz tym człowiekiem z Wheatstone Electrics.— Ja też tam byłam — przyznała Nancy.— Widziałam wszystko tak wyraźnie…Uwierzyłam, że naprawdę tam jestem.— A ty tego nie widziałaś? — zapytał Josh Ellę.— Nie… Zostałam tutaj, aby mieć pewność, że oboje wrócicie.Kiedy zażywa się takiewywary, trzeba zachować ostrożność.— Znalazłem się na Star Yard i przeszedłem przez jakiś wąski zaułek, a potem znalazłem sięgdzieś indziej.— Naprawdę przeszedłeś przez ten zaułek? — spytała Nancy.— Ja nie.Zostałam na StarYard.Chyba byłam zbyt przestraszona, żeby iść dalej.— Co to oznacza? — dociekał Josh.— Przeszedłem przez to przejście i napotkałem jakiegośczłowieka w kapturze… Takiego jak ci zakapturzeni mężczyźni na ilustracji z dziecinnejrymowanki.— W twoich żyłach płynęła krew zmieszana z ektoplazmą Julii i zobaczyłeś to, co Juliachciała ci pokazać — powiedziała Ella.— Wskazała ci, w jaki sposób możesz rozwikłaćtajemnicę jej śmierci.Pokazała ci przejście.— A więc ten zaułek Star Yard to jedne z „sześciorga drzwi”?— Być może.Z pewnością jest tam przejście, które dokądś wiedzie.— Ale przecież sprawdzaliśmy je.Nic tam nie ma, tylko mur.— Potrzebny ci odpowiedni rytuał.Musisz w jakiś sposób dać znać Strażnikom Bram, żechcesz przejść.„Jack jest zręczny, Jack umie biec”.Może wystarczy zapalić świecę.— A jeśli to tylko dziecinna rymowanka? Jeżeli to przejście nigdzie nie prowadzi?— Wtedy nie zdołam ci pomóc, Josh.Zrobiłam już wszystko, co mogłam.W świecie duchównie ma przewodników ani wycieczek typu „Wieczność za pięć dolarów dziennie”.Sam musiszznaleźć w nim drogę.Kolejny potężny grzmot sprawił, że lampa zadrżała i ozdóbki na niej zabrzęczały.Kilkasekund później deszcz zaczął tak wściekle bębnić o dach za oknem, że wodny pył wpadł dośrodka i opryskał geranium Elli.— Masz rację — mruknął Josh.— Bardzo nam pomogłaś, Ello.Teraz jednak chyba będziemymusieli radzić sobie sami.— Wyciągnął z kieszeni portfel i wyjął z niego dwudziestofuntowybanknot.— Posłuchaj… musimy coś ci za to dać.Zazwyczaj nie urządzasz seansów za darmo,prawda?— Nie chcę od was pieniędzy.Zrobiłam to dla Julii.— Weź je.Kup coś dla Abraxasa, jeśli nie chcesz nic dla siebie.Jestem pewny, że Juliażyczyłaby sobie tego.— Jeszcze nie wiesz, czego chciałaby Julia.Kiedy się tego dowiesz, wróć do mnie.— Pomożesz mi wtedy? — spytał Josh.— Jeśli naprawdę odkryłeś jedne z sześciorga drzwi, to bardzo możliwe, że już nigdy cię niezobaczę, przynajmniej nie w tym życiu.Postaraj się zapamiętać, że jesteś mi winien dwadzieściafuntów.Może to będzie jeszcze jeden powód, aby tu wrócić.I może wtedy będę mogła ci pomóc.Nancy chwyciła Josha za ramię.— Robi się późno… Myślę, że powinniśmy już iść.— Tak, idźcie i prześpijcie się trochę — powiedziała Ella, całując Josha w policzek.— Przepraszam, że narobiłem takiego bałaganu.— To nie twoja wina.Poza tym wymioty łatwiej uprzątnąć niż ektoplazmę.Wciąż lało, więc Ella pożyczyła im wielki żółty parasol.Odprowadziła ich do frontowychdrzwi i ponownie ucałowała na pożegnanie.— To, co się tam stało, zdarzyło się naprawdę, no nie? — zapytał Josh.— Nie śniło mi się?Ella błysnęła białkami oczu w mroku przedsionka.— To, co ci się u mnie przydarzyło, było najprawdziwszą rzeczą, jaka przytrafiła ci się wżyciu, Josh.Przysięgam.Josh miał opuchnięte gardło i chociaż przed pójściem do łóżka połknął rozpuszczalnąaspirynę, nie mógł zasnąć.Kiedy w końcu zdołał się zdrzemnąć, śnił o wędrówkach wąskimilondyńskimi zaułkami, w lewo i w prawo, w lewo i w prawo, ale nigdy nie mógł dotrzeć dokońca.W tych snach lał deszcz i Josh musiał brnąć po kolana w mokrych liściach i śmieciach
[ Pobierz całość w formacie PDF ]