[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. WnoszÄ™ również, że jest pan jego bliskim znajomym.Na tyle bliskim, by uznaÅ‚ za swójobowiÄ…zek użyć wojskowej sieci Å‚Ä…cznoÅ›ci do zawiadomienia pana o Å›mieci paÅ„skiego stryja,prawda?WyglÄ…da na to, że jest na to wÅ›ciekÅ‚y.Ale chyba nie na mnie, do cholery? Czy to moja wina? Panie kapitanie, otrzymaÅ‚em od naszego wodza naczelnego jeszcze innÄ… depeszÄ™, wysÅ‚anÄ…za poÅ›rednictwem szefa sztabu, generaÅ‚a armii Marshalla.Zgodnie z tÄ… depeszÄ…, mam opuÅ›cićCorregidor i w ogóle Filipiny, by objąć dowództwo nad amerykaÅ„skimi siÅ‚ami w Australii.Zarówno moja żona, jak puÅ‚kownicy Sutherland i Huff oraz inni czÅ‚onkowie mojego sztabu sÄ…zdania, że nie mogÄ™ nie posÅ‚uchać tego rozkazu i że nie mogÄ™ zÅ‚ożyć rezygnacji z zajmowanegostanowiska, by jako żoÅ‚nierz walczyć na Bataanie.W tej sytuacji nie mam innego wyjÅ›cia, jaktylko tego rozkazu posÅ‚uchać.DziÅ› po zachodzie sÅ‚oÅ„ca opuszczÄ™ wraz z moim sztabem Corregidor na pokÅ‚adzie kutrówtorpedowych.Pan popÅ‚ynie z nami, panie kapitanie.Po dotarciu do Australii zostanie panodesÅ‚any do kraju, wiozÄ…c list ode mnie do naszego naczelnego wodza, który wrÄ™czy mu panosobiÅ›cie.O ile pamiÄ™tam, pan Roosevelt jest czÅ‚owiekiem uprzejmym i mam nadziejÄ™, że nieodmówi kilku minut swego cennego czasu, kierujÄ…c siÄ™ sympatiÄ… do paÅ„skiego Å›wiÄ™tej pamiÄ™cistryja.Nie zdziwiÅ‚bym siÄ™, gdyby zaprosiÅ‚ pana także na kolacjÄ™.Gdyby do tego doszÅ‚o, jestempewien, że miaÅ‚by pan okazjÄ™ zaznajomić go z rzeczywistym stanem rzeczy na Filipinach.Byćmoże zdoÅ‚a pan nawet powiedzieć naszemu wodzowi naczelnemu, jak trudno byÅ‚o mi wykonaćjego rozkaz, by porzucić ludzi, którymi dowodziÅ‚em.Jim ze zdumieniem zaobserwowaÅ‚ kÄ…tem oka wyraz zaskoczenia na twarzy podpuÅ‚kownikaHuffa.WyglÄ…daÅ‚o na to, że adiutant generaÅ‚a naprawdÄ™ do tej pory nie miaÅ‚ pojÄ™cia o decyzjiswego pryn cypaÅ‚a. Zanim wyruszymy, panie kapitanie, niech pan bÄ™dzie tak uprzejmy i pomoże przypakowaniu skrzyÅ„ na kutry. Panie generale, z caÅ‚ym szacunkiem, wolaÅ‚bym wrócić na Bataan. No to jest nas dwóch, panie kapitanie.Odmaszerować.4Pole golfowepaÅ‚acu paszy Marakeszu,Marakesz, Maroko 12 marca 1942 rokuÓsmy doÅ‚ek na polu Thami el Glaouiego wymagaÅ‚ od gracza poważnego zastanowienia nadrozwiÄ…zaniem taktycznym zagrywki.Normalnie majÄ…ce ksztaÅ‚t litery L przejÅ›cie od siódmego doósmego doÅ‚ka wymagaÅ‚o co najmniej piÄ™ciu uderzeÅ„.DawaÅ‚o siÄ™ zaoszczÄ™dzić co najmniej jedno,uderzajÄ…c piÅ‚eczkÄ™ przez kÄ™pÄ™ wysokich drzew, ale byÅ‚o to zawsze ryzykowne zagranie.PiÅ‚kamogÅ‚a wpaść w gaÅ‚Ä™zie, a to zwykle koÅ„czyÅ‚o siÄ™ niedobrze, bo tuż za kÄ™pÄ… zaczynaÅ‚a siÄ™przemyÅ›lnie ukryta za drzewami sadzawka.Pasza Marakeszu miaÅ‚ zwyczaj rozgrywać tenfragment rozgrywki klasycznie.Pasza Ksar es Souk zaÅ›, grajÄ…c z Thamim, zwykle próbowaÅ‚strzaÅ‚u przez drzewa.I najczęściej to agresywne podejÅ›cie mu siÄ™ opÅ‚acaÅ‚o.W dÅ‚uższejperspektywie, po obliczeniu wyników ze wszystkich osiemnastu doÅ‚ków, Thami ze swojÄ…konserwatywnÄ… taktykÄ… zwykle wygrywaÅ‚.Jego koÅ„cowy wynik zamykaÅ‚ siÄ™ wtedy w granicachpiÄ™ciu, szeÅ›ciu uderzeÅ„ ponad minimalnÄ… liczbÄ™, zakÅ‚adanÄ… przy projektowaniu toru.Sidi HassanmiewaÅ‚ jednak dobre dni, w których schodziÅ‚ poniżej tego minimum.DziÅ› miaÅ‚ wÅ‚aÅ›nie takidobry dzieÅ„.Uderzona przez drzewa ponad sadzawkÄ… piÅ‚ka wpadÅ‚a wprost do doÅ‚ka, podczas gdyThami przestrzeliÅ‚ nisko przyciÄ™ty krÄ…g trawy wokół doÅ‚ka.Tak to już bywa, jak czÅ‚owiekwezmie kij numer siedem tam, gdzie powinna wystarczyć piÄ…tka.Jak zwykle, kiedy bÅ‚Ä…dnastÄ™powaÅ‚ tylko i wyÅ‚Ä…cznie z jego winy, Thami wpadÅ‚ w zÅ‚y nastrój.PoprawiÅ‚ go sobieznacznie przy nastÄ™pnym doÅ‚ku.Od ósmego powinno siÄ™ tam dojść w minimum trzechuderzeniach, ale jemu udaÅ‚o siÄ™ umieÅ›cić piÅ‚eczkÄ™ tuż koÅ‚o doÅ‚ka już pierwszym uderzeniem.DogoniÅ‚ w ten sposób Sidi Has sana, który też już wyszedÅ‚ na green, idealnie wystrzyżonykrÄ…g trawy otaczajÄ…cej sam doÅ‚ek. Czy Amerykanie wyjawili nazwisko tego francuskiego oficera? zapytaÅ‚ Thami wpoÅ‚owie drogi do greenu dziewiÄ…tego doÅ‚ka. Nie, czcigodny ojcze odparÅ‚ Sidi Hassan. Na ich miejscu też bym trzymaÅ‚ to wtajemnicy do ostatniej chwili. Tak, to prawda. UstaliÅ‚em natomiast dane tego drugiego Francuza, którego chcÄ… ewakuować okrÄ™tempodwodnym. Dobrze. Nazywa siÄ™ Grunier i jest inżynierem górnikiem.DowiedziaÅ‚em siÄ™ także czegoÅ› bardzointeresujÄ…cego na jego temat.On wcale nie jest ich agentem. Nie jest? Naturalnie zaczÄ…Å‚em siÄ™ zastanawiać, po co w takim razie chcÄ… tego czÅ‚owieka, i to takbardzo, zabrać okrÄ™tem podwodnym. I czego siÄ™ dowiedziaÅ‚eÅ›? Obawiam siÄ™, że niezbyt wiele, czcigodny ojcze.Dopiero niedawno przybyÅ‚ do Maroka.Przedtem przez wiele lat przebywaÅ‚ w Katandze.O ile mi wiadomo, nie ma tam żadnychminerałów, którymi Amerykanie mogli być zainteresowani, tym bardziej wiÄ™c zachodzÄ™ wgÅ‚owÄ™, o co im chodzi.MajÄ… tysiÄ…ce wÅ‚asnych inżynierów górnictwa, wiÄ™c na pewno nie chodziim o Gruniera jako przedstawiciela tego zawodu.Pozostaje tylko jedna możliwość: Grunier wie oczymÅ›, co jest tu albo w Katandze, na czym Amerykanom musi bardzo zależeć. Może go o to sami zapytamy? Bardzo chÄ™tnie, ale to by nie byÅ‚o najlepsze wyjÅ›cie.JeÅ›li go porwiemy, Sûreté alboGestapo, wÅ‚aÅ›ciwie na jedno wychodzi, na pewno siÄ™ o tym dowie.Nie spodobaÅ‚oby siÄ™ to też napewno naszym amerykaÅ„skim przyjacioÅ‚om, którym zapewne zależy na tym, żeby o tymczÅ‚owieku byÅ‚o jak najciszej.Poza tym zwykÅ‚a rozmowa nic nie da.Ledwie skoÅ„czymy,pobiegnie do Sûreté. W takim razie zostaw go Amerykanom. Tak, czcigodny ojcze, myÅ›lÄ™, że tak bÄ™dzie najlepiej
[ Pobierz całość w formacie PDF ]