[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Jesteś taka przyjacielska - ciągnął Feliks z emfazą.-Taka naturalna.I kochasz naszego Konrada.Jesteś najlepszymambasadorem, jakiego mogliśmy wybrać.Nagle przestała się uśmiechać.- Muszę przyznać, że z początku miałem wątpliwości.Aleta podróż.Byłaś cudowna! Przekroczyłaś nasze oczekiwania.Nasze oczekiwania! Nasze oczekiwania? Czy równieżoczekiwania Konrada?Zrobiło jej się zimno.Objęła się ramionami.- Tylko ze względu na ciebie kustosz MuzeumNarodowego zgodził się wypożyczyć korony - ciągnął Feliks znarastającym entuzjazmem.- Korony? - spytała zdumiona, myśląc ośredniowiecznych monetach, które widziała w muzeum.- Poco?- Koronę następcy tronu i oczywiście mały diadem dlaciebie.To wielki honor dla ciebie - dodał, widząc jej osłupiałąminę.Zaczynał podejrzewać, że niezbyt zręcznie rozegrał tęsprawę.Ale już było za pózno.- Zbyt wielki - odparła.- Wracam do domu.Był naprawdę wystraszony.Powiedział pózniej żonie, żedostrzegł coś nieustępliwego w tonie głosu Franceski.131- Ależ nie możesz - zaprotestował.A po chwili dodałdyplomatycznie: - A co z Konradem?- Konrad świetnie sobie radzi beze mnie.- To nieprawda W ogóle mu dobrze nie szło, dopókiciebie nie poznał.- Z radością przypomniał sobie te wszystkiekolorowe magazyny, które czytał w ostatnich dniach.- Mojadroga - dodał z rozbrajającą szczerością - sprowadziłaś go zpowrotem do jego kraju.- Cieszę się z tego powodu.- Popatrzyła na niegobuntowniczo i odwróciła głowę.- Można wiec powiedzieć, żewykonałam swoje zadanie.- Dałaś mu coś więcej.- Feliks nagle zdał sobie sprawę,że mówi prawdę.- Dałaś mu szczęście, jakiego nigdy niezaznał.On ciebie naprawdę potrzebuje.Franceska odwróciła się, mierząc go badawczozmrużonymi oczami.Po raz pierwszy podczas tej wizytyprzestał się irytująco uśmiechać.- Naprawdę pan tak uważa?- Znam go od dziecka - powiedział Feliks.- Nie pozwóltego zniszczyć.Ze względu na was oboje.Zostań jeszcze tęjedną noc - prosił.- Jutro porozmawiacie.- A gdy nadal sięwahała, dodał z rozpaczą: - Nie dasz mu jeszcze jednejszansy?Nic nie powiedziała.Feliks wyszedł.Franceska podeszła do okna i popatrzyła na francuskiogród w dole.Ale nie dostrzegała klombów, żwirowanychścieżek, ani fontanny.Rozmyślała o Konradzie.Gdzieś z głębi pamięci wydobył się jego głos -roześmiany, ciepły, przyjacielski, zmysłowy.Jesteś taka piękna, moja księżniczko z bajki."Niedawno przeżywali idyllę.Byli tak blisko szczęścia.Bezwiednie zadrżała.Och, chciała dać Konradowi jeszczejedną szansę.Chciała ją dać im obojgu.Musiała.132- Jeśli jest jakakolwiek szansa, że on mnie kocha -powiedziała głośno - zaryzykuję wszystko.133ROZDZIAA DZIESITYFranceska oczywiście miała kłopot z diademem.Siedziałaprzed lustrem w swoim pokoju i obserwowała z ponurą miną,jak piękna, brylantowa ozdoba głowy przechyla się niesforniena bok.- Mam złe uczesanie, zły kształt głowy - mówiłazrozpaczona do kobiety z ministerstwa kultury.- Nie mogętego nałożyć.- Jak sięgnę pamięcią, nikt nigdy tego nie nakładał -przyznała kobieta ze współczuciem.- Może potrzebne spinki?Albo lakier?W końcu udało im się umieścić diadem na właściwymmiejscu i utrzymać go tam, przynajmniej dopóki Franceskadrobiła w miejscu i zbyt energicznie nie poruszała głową.%7ływiła cichą nadzieję, że Konrad ma podobne kłopoty zeswoją koroną.Ale gdy przed konferencją prasową spotkali się wwyłożonym lustrami holu, Konrad nie miał na głowie korony.Jego ciemne włosy były lśniące i świeżo umyte.Jakby przed chwilą wyszedł spod prysznica, pomyślałaFranceska tęsknie.Miał na sobie wąskie, białe spodnie ze złotymi lampasami,zielono - złotą marynarkę ze złotym szamerunkiem, a u bokuprzypasany krótki miecz.Wyraz jego twarzy był lodowaty.Francesce natychmiast poprawił się humor.- Zpiewasz partię tenora czy barytona? - spytała kąśliwie,patrząc na jego strój.- To mundur Huzarów Górskich - wyjaśnił poważnie.Niekochał jej.Wykorzystał ją i nadal chciał to robić.Uważał ją za skarb", bezcenny nabytek", który zawszemożna sprzedać.A mimo wszystko, nawet w tym śmiesznymmundurze jak z operetki, wyglądał porywająco.Och, jakże goza to nienawidziła!134- Dzięki Bogu, że masz do tego stroju odpowiedni tyłek -stwierdziła rzeczowo.- Feliks wyglądałby w tym przebraniukomicznie.- Czyżbyś przypadkiem myślała o mnie jako o obiekcieseksualnym? - Uśmiechnął się szyderczo.- Jeśli tak, towspaniale
[ Pobierz całość w formacie PDF ]