[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.No, bo ktonormalny decyduje się na ślub bez miłości? Nikt! Aukasz&  powiedziałam któregoś wieczoru. Niedługo stanę na nogi, poszukamjakiejś pracy.Junior pójdzie do żłobka.Chciałam ci tylko powiedzieć, żebyś się zastanowił, czy chcesz dalej tkwić w takim układzie&  Słowa nie przychodziły mi lekko.Spojrzał na mnie zaniepokojony. Powinnaś skończyć studia  powiedział twardo. Aleksandrowi zależałoby na tym.Chciałam krzyknąć:  a na czym, do cholery, zależałoby tobie?.Zawsze myślałam, że seks zbliża ludzi, ale tamten tylko popsuł naszą dobrzezapowiadającą się przyjazń. Wiesz, Pola, zastanawiam się nad wyjazdem. Wyjazdem? Gdzie?  zamarłam. Duża inwestycja pod Brukselą. Na jak długo? Dwa lata, może trzy?Jego słowa były dla mnie ciosem.Nie wyobrażałam sobie życia bez niego. Będę wam pomagał.Finansowo& Jakkolwiek się da.Będę was odwiedzał.Poczułam, jakbyśmy stali po dwóch różnych stronach niewidzialnej barykady.Niby nicsię nie zmieniło, a między nami wyrosła ściana, której nie mogłam zburzyć.Tamta noc, naszawspólna noc, zamiast wybić w murze drzwi, jeszcze go wzmocniła. Rozumiem. Nie masz nic przeciwko?  zapytał. Nie. Udałam, że się uśmiecham. To zawsze dla ciebie nowe wyzwania.Możliwośćzrealizowania się&  Azy popłynęły mi do oczu.Odwróciłam głowę, by tego nie widział.AUKASZTo Leszek wyszedł z propozycją wyjazdu pod Brukselę.Ostatnio prowadzenie biznesówz nim nie skończyło się dobrze, ale teraz obiecał spore pieniądze i dobre warunki socjalne.Cóżmiałem do stracenia? Małżeństwa na odległość już nie budzą zdziwienia.A dużo łatwiej byłobymi znieść tę całą sytuację. Przejedziemy się, rozeznamy temat.Zgodziłem się.W połowie grudnia polecieliśmy do Charleroi.Na miejscu czekała namnie niespodzianka.Niespodzianka o imieniu Karolina.Karolina Winiarska. Nie mówiłeś, że ona ma coś z tym wspólnego  syknąłem do Leszka.)  Sorry, aleprosiła, by do czasu podpisania umów nie ujawniać, że to ona będzie inwestorem.Wyrazniezmieniła zdanie. Dzień dobry panom. Uśmiechnęła się. Cóż za miłe spotkanie. Spojrzała na mnie.Ponowne spotkanie.Gdybym mógł, zwiałbym od razu z tej Brukseli.Na jakiś czas stanowczo miałem dosyćkobiet.Nieważne, czy były niewielkimi brunetkami z miękką pupą, czy wysokimi blondynkamize sztucznymi cyckami.Miałem wrażenie, że niedługo stanę się wręcz zagorzałymprzeciwnikiem płci niewieściej jako takiej.Niestety, musiałem.Był poniedziałek, a bilet do Polski miałem wykupiony dopiero na piątek.Wiele bym dał, by wrócić wcześniej, ale nie było takiej możliwości.Karolina ukartowała nasze spotkanie w najdrobniejszych szczegółach. Dzisiaj, zaraz po kolacji zapraszam na drinka.Firma obchodzi dwudziestolecie swojegoistnienia.Jest bankiet z tej okazji.Jutro pójdziemy do biura omówić szczegóły współpracy,a w środę i czwartek możecie pozwiedzać okolicę.Służę swoim towarzystwem jako przewodnik. Ja odpadam  stwierdził Leszek. Mam kuzynkę w Luksemburgu.Jedyna okazja, byich odwiedzić. Pana strata, panie Leszku. Modliszka się uśmiechnęła. Mam nadzieję, że my niebędziemy się nudzić w swoim towarzystwie, prawda?  Spojrzała na mnie. Mam inne plany.Bardzo przepraszam  powiedziałem.Gdy Leszek wyszedł do toalety, przysunęła się do mnie blisko. A jakie masz plany na te dwa dni?  Prawie że dotykała ustami moich ust.Odsunąłem się od niej. Zupełnie odmienne.Jakiekolwiek masz ty, ja mam inne.Jeżeli zaplanowałaś jechać nawschód, pojadę na zachód.Byleby dalej.I byleby inaczej.Oczy pociemniały jej ze wściekłości. Rozczarowujesz mnie. Rozmawialiśmy już na ten temat. Myślałam, że zmądrzałeś. Karolina. Westchnąłem. Wiesz, że gdybym zdawał sobie sprawę, że maszcokolwiek wspólnego z tą inwestycją, nie przyjechałbym tu wcale. Wiem. Uśmiechnęła się. I dlatego zależało mi, byś przed przyjazdem się o tym niedowiedział.Drażniła mnie jej sztuczność.To, co kiedyś mi się u niej podobało, to że wszystkowydawało się bezproblemowe i zawsze była szczęśliwa, było tylko maską.Maską, którązakładała każdego dnia.Sztuczną jak jej rzęsy, piersi i to wiecznie zdziwione czoło.Lifting,botoks? Kompletnie nie znałem się na tym, ale dochodząca pięćdziesiątki kobieta nie mogła takwyglądać.Cała była sztuczna.Wygląd, emocje, zachowanie.Kłamała na każdym kroku, byletylko osiągnąć swój cel.I zwykle tak się działo.Wspierała się na tych, którzy akurat byli podręką.Ale co chciała osiągnąć, wybierając mnie?Następnego dnia nie wywinąłem się z części mniej oficjalnej.Bankiet.Leszek poprosiłmnie, bym się na nim pojawił. Widzę, że przestało ci zależeć na tej robocie?  zapytał. Tak.Inwestor zupełnie mi się nie podoba  uciąłem krótko. A co? Przy tamtym projekcie były jakieś problemy?Oczywiście nie mogłem mu opowiedzieć o tym, w co się wkopałem, biorąc projekt SPA.I oczywiście tego nie zrobiłem. Wygląda na więcej roboty, niż myślałem.To nie będą dwa lata, tylko znacznie dłużej.Nie wiem, czy chcę na tyle wyjeżdżać. Stary, samoloty po czterdzieści zeta.Będziesz fruwał do domu kiedy zechcesz. Okej.Zobaczymy  odpowiedziałem bardziej po to, by zakończyć temat, niż przyznaćmu rację.Na bankiecie przedstawiano nas wielu smutnym panom w garniturach.Nie pasowaliśmydo tego zgranego towarzystwa.Wszyscy spędzali ze sobą długie godziny w korporacji.Myznalezliśmy się tam przez zupełny przypadek.Wróciłem do hotelu i nie miałem już na nic siły.Obiecałem jedynie Poli, że sięzamelduję, gdy będę na miejscu.Nie byłem nawet w stanie zadzwonić.  Już jestem. Wybrałem ją na Skypie. Nie śpisz jeszcze? Aleks padł.Ja czekam na wiadomość od ciebie. Wszystko okej.Jestem zmęczony.Chyba to już nie ten wiek na podróżowanie. Jasne, nie ten wiek!  obruszyła się. Odpoczywaj.A jutro jakie plany? Pozwiedzam.Kupię całodzienny bilet i będę jezdził komunikacją miejską. Jak za starych, dobrych, studenckich czasów. O, właśnie.Przypomnę sobie tę beztroskę. Potrzebujesz tego.A jak negocjacje? Nie wiem.Dzisiaj był bankiet.Dwudziestolecie firmy, wszyscy pijani, to ciężko byłoporozmawiać o konkretach.Zobaczymy, co z tego wyjdzie.Nie chciałem Poli mówić, że chyba nic nie będzie z tego kontraktu.Sam nie wiedziałem,co dalej.Z jednej strony bardzo chciałem wyjechać, by codziennie nie przypominać sobie moichdłoni na jej ciele i smaku jej ust, bo to bolało.Z drugiej strony nie było mnie w domu jedendzień, a już tęskniłem.Jak ja cholernie za nią tęskniłem!POLAOdetchnęłam z ulgą.Odezwał się.Był w hotelu.Gdy wyjeżdżał, czułam niepokój.Nielubiłam, gdy latał samolotem, ale też w ogóle nie chciałam, by tam jechał.Dobrze, że był jużbezpieczny.Wpisałam w wyszukiwarkę nazwę jego hotelu.Obejrzałam wszystko dokładnie i przezchwilę poczułam się, jakbym tam z nim była.Uświadomiłam sobie, że chyba jeszcze nigdzie niewyjeżdżaliśmy razem.Tylko dawniej, gdy żył jeszcze Aleks, ale to było co innego.Przejrzałampomieszczenia: jedno-, dwuosobowe, wielkie apartamenty i pokoje studio.Taki trochę wirtualnypobyt.Uśmiechnęłam się.Potem wpisałam nazwę firmy, z którą Aukasz miał współpracować.Nic o niej niewiedziałam, poza tym, że budują właśnie takie hotele, jak ten.Jako pierwszy wyskoczył ichprofil na Facebooku.Kliknęłam.Na samej górze pojawił się album ze zdjęciami z dzisiejszejimprezy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sp2wlawowo.keep.pl