[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nieodwracać się, nie gapić! Niech zdobywa.Bo jak się człowiek rzuci mu na szyję, to onpomyśli, że to jakieś stare czuczło, które już bierze wszystko, jak leci, nie przyjrzawszy sięnawet.Więc ja główkę wysoko, zwalniam, nie oglądam się, idę.Dupą staram się nie kręcić,wyprostowuję się maksymalnie, profilem odpowiednim (lewy lepszy) do niego się odwracam,brzuch wciągnięty, coś z piasku podniosę, dalej rzucę, puszkę kopnę po męsku.Wyprzedziłmnie, ogląda się.Trzydzieści lat, kątem oka widzę.Wysportowany.To ja se cygaretycienkie wyciągam zza kąpielówek, bo tylko w grajdole na golasa jestem, i ostentacyjniesiadam w wydmie.I teraz - zgodnie ze wszystkimi znanymi mi regułami gry - on powinienusiąść też, kilka metrów dalej i się pogapiać raz po raz.A co bardziej zboczeni, to walą odrazu.Palę, a ręce aż mi drżą na myśl o zdobyczy tak łatwej, tak miłej sercu memu.No iwtedy Fajny popełnia błąd numer osiemnaście! A niech go kurwa jasna wezmie! Siada, ow-szem, ale za daleko, i w takim grajdole, że cały się w nim zapada i nie widać go, nie możepogapiać się! Słowem, wiem, że jest blisko, ale co dalej? Sam tam już na dole pewnie sto razyodkrył, że błąd osiemnastkę popełnił, no ale nie wypada mu teraz wstać, pretekstu nie ma.Afajny! Dżinsy w ręku niósł, pewnie je sobie teraz pod goły tyłek podłożył i siedzi na nich tąowłosioną, rudą dupą.Coś tam sobie pewnie i gmyra, ale już nici, bo zasłonięty całkowicie.Ami też nie wypada, bo to przecież podryw podrywem, ale udajemy, że się nie znamy, że towszystko przypadki, stąd to takie emocjonujące.Mi więc nie wypada wstać, dupy zabrać iprzybliżyć się.Widzę, dym z jego grajdołu leci.Czyżby znaki jakie mi dymne dawał? Ach,chciałbym dymem umieć wypisać w powietrzu słowa miłości, ale mój papieros dawno zga-szony (i kip do pudełka - ja nie śmiecę!).Po piętnastu minutach już mi wszystko jedno, wy-pada, nie wypada - idę tam w końcu górą, od wydm, patrzę - pusto! Znikł! Miejsce tylkowysiedziane w piasku.Ale jak? Gdyby wstał i poszedł plażą, to bym przecież widział! Dogóry musiał pójść, w wydmy.Dobre pół godziny przeszukiwałem teren, nic, jak kamień wwodę! Fatamorgana. CygankaNagle patrzę - kosz.Ale co, a raczej kto w koszu siedzi! Cyganka.Nogę se na nogęzałożyła i gazetę czyta.O niej już mi Paula opowiadała, że ma niezawodny sposób na heteryków.Już ona bysobie z moim Fajnym inaczej poradziła!- No wiesz, taka ohydna, taka, dywanami handlowała, jezdziła po Polsce, włosy jej sięzaczynały zaraz nad oczami.Brzydka.I zawsze tak: nie pieprzyła się, tylko podchodziła dociebie na ulicy, na pikiecie, tak strasznie poważnie i mówiła:- Proszę pana, dzień dobry, nazywam się tak a tak, bardzo mi miło, jestemhomoseksualistą i ja panu chciałem coś zaproponować, nie będzie pan żałował, naprawdę,będzie pan zadowolony, proszę mi pozwolić wyłożyć, o co chodzi.- Tu siadała z tobą naławce i dalej w te słowa (a już luj myślał, że z torebki wyjmie jakieś produkty, co je chcewcisnąć).- Proszę pana, ja pana zonanizuję, będzie pan zadowolony, wszystko panu zrobię, zadarmo, tu, teraz, o - za tym murkiem, proszę się zastanowić, ponieważ ja mówię poważnie.-I ani razu się przy tym nie uśmiechnęła! Była tak poważna, jakby komuś wciskała właśnienajnowszy fundusz emerytalny czy polisę ubezpieczeniową.I oni się zgadzali.Dobrze.Minęło czasu mało wiele i teraz spotykam Cygankę tu, w Lubiewie, w koszu.Gazetę precz odrzuciła i wita się wylewnie, a jaką miała przygodę ostatnio w Ostrowcu - wrodzaju męskim opowiada.A poważna, jak zawsze, brwi ściąga:- Jechałem - mówi - w interesach do Ostrowca.Po tajwańskie dywany na handel.WOstrowcu wsiadam w taksówkę, facet taki przystojny (coś tam na żonę się skarży, na dzieci),więc gdy tylko trochę już ujechaliśmy, mówię do niego tak - tu Cyganka poważnieje jeszczebardziej, ręce składa jak do modlitwy, lekko się ukłoniła i mówi:- Niech pan posłucha, ponieważ mam panu coś do zaproponowania.Otóż ja panuzapłacę podwójnie za ten kurs, dwa razy taką sumę, jak wybije licznik i jeszcze coś niecośdołożę, ale proszę się zgodzić na to, o co proszę.Proszę pana, niech mi pan pozwoli zrobićsobie laskę.Nie będzie pan żałował, tu, szybciutko zatrzymamy się w lasku, ja panu wtrymiga zrobię dobrze, wszystko, wszyściutko i z połykiem, i jak pan będzie chciał, że żonapanu nie zrobi lepiej.Na złość pan żonie zrobi (pamiętała, że na nią narzekał.), rozluzni siępan, zrelaksuje i już.Naprawdę.Będzie pan zadowolony.- Facet zatrzymał taksówkę, rachciach ciach Cyganka zrobiła co trzeba, zapłaciła podwójnie, i mówi: - Tak bardzo się cieszę, że tak to wszystko nam zgrabnie poszło, proszę pana, ale japanu jeszcze coś zaproponuję.Ja tu jestem często w interesach i dlaczego by się nie spotkaćjeszcze raz, za miesiąc mają być dywany chińskie, ja wejdę do pana taksówki, znowu panuzapłacę podwójnie i znowu panu zrobię laseczkę - Facet się zgodził.I tu Cyganka wypuszcza z całej siły dym nosem, ustami:- Bo - mówi - jestem ja tam za rok, za pół, w tym Ostrowcu, idę na postój taksówek,patrzę - stoją tam wszyscy ci taksiarze przed samochodami, w grupie se gadają i ja od razu dotego mojego taksiarza się kieruję, a on im tam coś szepcze, i wszyscy oni w śmiech! I na mniesię gapią.To co on im tam o mnie naopowiadał? To, że ja mu uczciwie zrobiłem wszystko takjak chciał i zapłaciłem, to co on im nagadał? I co tu się śmiać, no, ja się pytam, co we mniejest śmiesznego.Jeszcze się pyta [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sp2wlawowo.keep.pl