[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.– Głównie w Queensland, ale po rozwodzie rodziców mama przeniosła się doMelbourne – odparła.Tino popatrzył na nią uważnie.– Ile miałaś lat, kiedy się rozwiedli?– Dziesięć.– Podobało ci się w Melbourne? – dopytywał się.– Trudno powiedzieć.– Zmarszczyła czoło.– Za każdym razem, kiedyprzyjeżdżałam z internatu, mama mieszkała w innym miejscu na przedmieściu.– Skąd tak częste przeprowadzki?– Wynajmowałyśmy mieszkania.Nie było mi z tym łatwo, bo należę do ludzi,którzy potrzebują.– Szukała odpowiedniego słowa, żeby nie wyjść w jegooczach na nudziarę.– Pewności? – podpowiedział jej.– Tak.– Wykrzywiła usta w autoironicznym uśmiechu.– Czy kiedykolwiek podróżowałaś?– Nie – westchnęła.– Skupiłam się na pracy.Już w bardzo młodym wiekuwiedziałam, co chcę osiągnąć, i byłam bardzo zdeterminowana.Pewnie uważaszmnie za wyjątkowo nudną osobę.– Nieprawda – zaprzeczył.– Byłaś zdeterminowana.Wiem, jak to jest.– Nie wątpię – mruknęła, kończąc loda.– Zdradzisz mi swoje marzenie z dzieciństwa? – zapytał.Popatrzyła na niego ze znużeniem.Cóż, chwila na relaks najwyraźniejminęła.– Chyba zaczynam rozumieć, po co ten ósmy tytuł mistrzowski – burknęła.Tino uśmiechnął się szeroko.– Mówiono mi, że czasem bywam bardzo uparty – przyznał.– Ja ujęłabym to nieco inaczej: jesteś upierdliwy.– Czyżby to marzenie było aż tak wstydliwe?– Nie.– Czuła, że Tino nie odpuści, a przecież Wcale nie miała się czegowstydzić.– Około jedenastego roku życia zaczęłam marzyć o zamieszkaniu wwielkiej wiejskiej posiadłości.Oczami duszy widziałam się w małym okrągłympokoju z widokiem na padok pełen koni i.– Dlaczego okrągłym? – przerwał jej bezceremonialnie.– Nie wiem.Może dlatego, że uwielbiałam Hobbita.– Rozumiem.Mów dalej.– W tym marzeniu dzieliłam czas między ilustrowanie książek dla dzieci izabieranie koni na wzgórza – umilkła.Czuła się głupio, mówiąc na głos o czymś, o czym nie myślała od wielu lat.– To miłe.– Mama powiedziała mi, że niemal każda dziewczynka marzy o własnychkoniach i że nie po to płaci za jedną z najlepszych szkół z internatem w kraju,żebym została bezrobotną artystką.Miller usłyszała gorycz we własnym głosie i natychmiast zaczęła sięzastanawiać, czy Valentino również to usłyszał.Od razu się zawstydziła – wkońcu matka chciała dla niej jak najlepiej.– Czyli przestałaś marzyć i postanowiłaś poświęcić się poważnej pracy? –domyślił się.Zakłopotana Miller przestąpiła z nogi na nogę, żałując, że w ogóleporuszyli ten temat.j– Marzenia nie mają wiele wspólnego z rzeczywistością.– Można starać się je zrealizować – powiedział.– Dzięki temu ma się cel wżyciu.– Tak, ale trzeba jeszcze coś jeść, o czym moja mama przekonała się nawłasnej skórze.Urodziła mnie bardzo młodo, przez co nie zdołała skończyćszkoły i czuła się gorsza.– Rozumiem, dlaczego nie chciała, żeby córka poszła w jej ślady – powiedziałcicho Tino.– Wątpię jednak, żeby domagała się od ciebie całkowitej rezygnacjiz tego, czego pragnęłaś.Po co żyć, jeśli nie goni się za marzeniami?Przemawiał bardzo łagodnie i to ją zirytowało.– Nie znasz mojej mamy – burknęła.– Trzyma w lodówce butelkę szampana,którą otworzy, kiedy zostanę partnerem w firmie.– Ale to ona o tym marzy, nie ty – odezwał się Tino.Zmierzyła go ponurym spojrzeniem, czuła jednak, te powinna odpowiedzieć,wyjaśnić swoje stanowisko.– Moja matka ma sporo racji.– Nie wątpię, że ma dobre intencje, ale czy rzeczywiście sporo racji?Coraz bardziej ją wkurzał, ponieważ sama zadawała sobie to pytanie, odkądTJ zaczął ją podrywać.Podeszła do Tina, stanęła tuż przed nim i oznajmiła:– Byłabym koszmarną egoistką, gdybym studiowała sztukę po tym, jak matkatyle dla mnie poświęciła.– Zerknęła w kierunku słońca, zastanawiając się którajest godzina.– Chyba powinniśmy wracać.Tino nawet nie drgnął.– Może nie powinna tak ostro popychać cię w kierunku, który jej zdaniem byłsłuszny – powiedział, jakby jej nie słyszał.– A ojciec? Nie dokładał się dotwojego utrzymania?– Przez chwilę chyba próbował, ale mieszkał w komunie, więc nie miałśrodków, żeby zapłacić za wybraną przez matkę szkołę.– Mieszkał?– Zmarł, gdy miałam dwadzieścia lat – wyjaśniła.– Przykro mi.– Niepotrzebnie.Nie byliśmy ze sobą zbyt blisko, a zresztą umarł szczęśliwy,z czego się teraz cieszę.Ale.– zamilkła i odetchnęła głęboko.– Nie wiem,dlaczego opowiadam ci historię mojego życia.– Bo zapytałem.Dlaczego nie byłaś blisko z ojcem?Miller założyła włosy za ucho, myśląc o ojcu – zdrowym i szczęśliwym,jeszcze przed rozwodem.– Przez całe lata byłam wściekła na ojca za to, że przez niego mój świat sięrozpadł – odparła.– Po prostu ze mnie zrezygnował, nawet nie starał się ze mnąspotkać.Potem powiedział mi, że to było dla niego zbyt bolesne.Dopiero powielu latach zrozumiałam, że nie mogę go o wszystko obwiniać [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sp2wlawowo.keep.pl