[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Powoli minął szereg opustoszałych stolików zaprzepierzeniami i zatrzymał się przed laminowanymGkontuarem. Co podać, staruszku?Barman był młody, niski i żylasty, stanowił więc dokładneprzeciwieństwo Greka, którego postura robiła wrażenie nawetwtedy, gdy siedział.- Setkę i piwo - rzucił.Piwo miało mu zastąpić kolację.Albo śniadanie.W każdymrazie posiłek, jaki o pierwszej w nocy mógł spożyć człowieknękany poważnym problemem i cierpiący na bezsenność.Niemniejkontakt z alkoholem ograniczał do tych chwil, kiedy ból w plecachnie dawał mu spokoju - a borykał się z nim okresowo już prawie odpięćdziesięciu lat, to znaczy od tamtej nocy, kiedy bandyci zrzuciligo z dachu budynku w Nikozji, żeby nacieszyć wzrok widokiemjego okrwawionego ciała leżącego na bruku.Nieraz słyszał odlekarzy, iż jest szczęściarzem, że żyje, i jeszcze większymszczęściarzem, że nie został sparaliżowany do końca życia.Cijednak nie znali Demetriego Pappasa.Szczęście nie miało tu nic dorzeczy.Co cię nie zabije, to cię wzmocni.Było to wyświechtanepowiedzenie, ale Grek żył zgodnie z tą myślą.Pływanie w MorzuZródziemnym pozwoliło mu odzyskać dawną sprawność fizyczną.Po dwa kilometry dziennie137przez ponad czterdzieści lat.Do tego jazda na rowerze.Na początkusto kilometrów dziennie stanowiło jego normę.Wreszcie poczuł sięznowu gotów do biegania.W swoim życiu ukończył osiemmaratonów i bardzo mu zależało na przebiegnięciu jeszcze conajmniej jednego, nim przekroczy siedemdziesiątkę.Nadal zuśmiechem politowania oglądał odcinki starego serialu Ironside.Doskonale wiedział, że to on mógłby być tym człowiekiem wwózku inwalidzkim, ale zamiast tego czuł się jak Ironman.Barman postawił przed nim kieliszek i szklankę.Greg wychyliłnajpierw wódkę, po czym błyskawicznie rozprawił się z piwem. Jeszcze raz to samo.W głowie mu szumiało, ale nadal był zdolny do logicznegomyślenia.Nigdy się nie upijał do stanu zatrucia organizmu, bonawet na chwilę nie chciał zaćmić zdolności trzezwej ocenysytuacji.Zwłaszcza w sytuacji, kiedy musiał podjąć ważną decyzję.Pierwotny plan spalił na panewce.Nieodwołalnie.Chloe Sparkszawiodła na całej linii.Powinien był się domyślać, że nie ma coliczyć na większe pieniądze z redakcji Inquiring Star", gdy tylkonaczelny odmówił udziału w negocjacjach i przekazał jego sprawęmłodej, niedoświadczonej reporterce.Dlatego teraz podstawowegoznaczenia nabierał plan rezerwowy.Który polityk nie zechciałbyzapłacić hojnego okupu za to, żeby jednej nocy zostać wyniesionymz podrzędnego urzędu na stanowisko głowy państwa? W każdymrazie na Cyprze byłoby to nie do pomyślenia, i to nie tylko zewzględu na zle pojętą lojalność zapisaną przez Szekspira w wersachOtella. To za ciebie, Jago - mruknął, po czym jednym haustemopróżnił drugi kieliszek wódki, ledwie ten stanął przed nimna kontuarze.138Barman strzelił wyłącznikiem i zgasił jaskrawy neon w re-klamie piwa ustawionej w oknie lokalu. Przykro mi, ale zamykamy, staruszku - rzekł.- Nie da się wypić jeszcze kawy? Jest otwarty bar kawowy naprzeciwko.Grek mruknął gardłowo, bardziej zły na siebie niż na cokolwiekinnego.Nie powinien był pokładać zaufania w kimś pokroju JackaSwytecka - nie tylko adwokacie, ale jeszcze syna polityka.Zresztącóż to za nazwisko: Swyteck"? Najwyrazniej dotarło do StanówZjednoczonych dzięki godnej pogardy służbie takich urzędnikówimigracyjnych jak ci z Ellis Island.Grek kojarzył tylko JozefaSwateka pochodzącego z Galicji.A może z Pragi? W każdym raziez kręgu wpływów rosyjskich.Pieprzonych wpływów rosyjskich.Uniósł wysoko szklankę i dopił ostatni łyk piwa.Jego plan C"opierał się na uroku osobistym, choć nie zdołał dotąd ustalić, cóż totakiego.Poza nim w barze nie było już nikogo, a barman rzeczywiściesprawiał takie wrażenie, jakby chciał iść do domu.- Dwadzieścia dolców - rzucił.Grek sięgnął do portfela, w którym pozostały już tylko czteryjednodolarówki
[ Pobierz całość w formacie PDF ]