[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Rudolf, nie kończ - przerwała wujenka Honorata i zwróciła się doLidii: - Nie znasz Rudolfa.To człowiek, który dusi się w czasiepokoju, w latach cichych, bezbarwnych.Jego wielkość wychodzi wlatach wojen, nieszczęść.Jaon miał wrażenie, że wuj i wujenka mówią tylko do siebie,przekonują się wzajem.Zachowywali się, jakby matka dawno nie żyłai była zapomniana, a Jaon sam na świecie.- Zdanie z depeszy Hieronima mówi wyraznie, że na niego Michałeknie może liczyć.Ma tylko nas.Jest zdany na nas.Musi tozrozumieć - ciągnęła wujenka.- I my zdecydowaliśmy się mu pomóc.Lidio, przez to nieszczęście, że nie mogliśmy się pobrać i niemamy dzieci, i dla mnie za pózno, by je mieć, chcemy Michałkaprzyjąć jako własne dziecko.Od dawna interesował mnie i lubiłamgo znając z opowieści Rudolfa.Nie danym mi było go ujrzeć, dokądim się nie zdarzyło nieszczęście.Wiemy, że bierzemy dziecko nadmiarę rozpieszczone, które próby okiełznania przyjmie z oporem ijuż w tej chwili w błysku olśnienia widzimy przyszłość: że zanasze poświęcenie odpłaci nam niewdzięcznością.Ale nam nie brakodwagi, gdy potrzebny jest ratunek.Wujenka mówiła nie patrząc na Jaona.Jego los planowała przy nim,zwracając oczy ponad jego głową do wuja Rudolfa, który przytakiwałjej z gniewną i tragiczną miną.Kuzynka Lidia nie patrzyła na Jaona od chwili, gdy nazwał wujastarym psem.Jaon był dumny, że zdolny jest do takiejniegrzeczności.Powziął decyzję, której nikt tu się nie mógłdomyśleć.Jeśli matka umrze i on się o tym upewni - lepiej niż tozrobił, gdy widział ojca w trumnie - nie będzie czekać na pogrzeb.Mogliby go potem siłą zawiezć do wujostwa i zamknąć.Ukradkiempożegna matkę, zabierze motek z biżuterią i popędzi na stację, podsemafor, gdzie zatrzymują się towarniaki.W osobowym zwróciłbyuwagę.Może uda mu się wskoczyć w pierwszy idący na północ, któryzahamuje na zwrotnicach.Domu już nie ma.Frania nie żyje.StryjHieronim jest niebezpieczny.Jaon skieruje się do panaWoynickiego, prosząc by przyjął go do końca wojny.Wręczy mubiżuterię, jako zadatek na koszty utrzymania.Resztę zwróci mu,gdy będzie dorosły, a gdyby państwo Woyniccy nie żyli, będzie sięopiekował Niką, a może nawet z wdzięczności z nią się ożeni.Byłomu żal, że już jej nie kocha.Miał nadzieję, że będzie go żałować,i że przed snem będzie przychodziła do niego i całowała go."Jeśliby mnie chcieli brać zaraz, będę gryzł, pluł, drapał, bił".Będzie wujowi mówił rzeczy straszne.Spowoduje, że go znienawidząi pozbędą się go.- Trzeci punkt - wykrzyknął wuj - sprawa posesji.Ja umożliwię jejłatwe zbycie, w tych czasach, gdy nikt nie kupuje nieruchomości.Po prostu chodzi o mnie.Ja jestem jedynym amatorem.- Czy aby pod względem prawnym nasze postanowienia będą ważne? -spytała kuzynka Lidia.- %7łeby nie było przykrości.Spłacałam cudzeweksle, dopiero wojna mnie uratowała.- Haaa! - podniósł głos wuj.- Wojna uporządkuje świat.Co byłoniesprawiedliwe, mętne, zagmatwane, wyrafinowane, słabe, musizginąć.Jaon pomyślał, że wuj użył słowa "zginąć" robiąc aluzję do jegoojca.Zerwał się i wykrzyknął:- Nie myśl wuju, że ojciec mój poległ.Osłupienie ogarnęło wujenkę, kuzynkę Lidię i wuja.Jaon mówiłdalej:- Rozgłosiliśmy o śmierci ojca, bo tak kazał schodząc dopodziemia.Nie ma go w trumnie.Każdej chwili może się tu zjawić,pomścić matkę i mnie.Lęk i niedowierzanie odbiło się na twarzy wuja:- Matce będzie przykro, że paplasz o ojcu co ci ślina przyniesiena język.- Mama będzie się gniewała, że złamałem rozkaz ojca i zaprzeczy -odrzekł Jaon.- Mały fantasta! Potwór! To dziecko nie jest normalne!- wykrzyknęła kuzynka Lidia.- Tymi bredniami znieważył pamięć ojca - zawołał wuj.- Wyjdzteraz aż cię nie zawołamy - a ciotka dodała, gdy Jaon był wdrzwiach:- Pakuj po trochu rzeczy.Poproś Dziurzynę, by ci pomogła.- Nie! Ojciec kazał mi tu czekać na siebie! Jestem zarażony! Czujęzaczynającą się gorączkę.Wyjdę, by was nie zarazić - krzyczałJaon.Poszedł pod drzwi pokoju dziadków.Matka rozmawiała z kimścichutko, chyba z Dziurzyną.Czy Dziurzyna wie, co grozi Jaonowi ipowiedziała matce? Z życiem czy śmiercią matki decydowało się jegożycie.Matka jeszcze żyła, a on poznał pełne sieroctwo.Dziurzyna nieoczekiwanie wypadła z pokoju matki potrącając godrzwiami.Wynosiła nocnik okryty ścierką.Jaon zajrzał do pokoju.Matka od razu go zobaczyła:- Syneczku! Nie zbliżaj się.Ta choroba jest wstrętna.Nie chcębyś mnie tak zapamiętał.Bał się jej powiedzieć, co mu zagraża.A nuż by to ją zabiło? Czynie jest to ostatnia chwila na ucieczkę? Jak przedstawią matcejego zniknięcie? Powiedzą, że opuścił ją, chorą.Matka nie miała siły unieść głowy, by na niego patrzeć.Dała muznak, by odszedł.Czy naprawdę nie trzeba się pakować? Motek irzeczy ukryłby na strychu nad gankiem, gdzie nikt dorosły się nieprzeciśnie.Rada przeciągała się.Może, gdy wyszedł, kuzynka Lidia stanęła pojego stronie? W głowie Jaona zrodziła się myśl, że radę familijnązwołano na dziś, bo przewidywano, że dziś jego matka umrze.Alematka nie umarła, krzyżując ich plany, dała mu wsparcie, któregosię nie spodziewali.Może tamci przeciągali obrady, bo liczyli, żew tym czasie nastąpi to, na co czekali.Jaon obiegł dom.Nie zbliżając się do okien, zauważył, że tamcidalej są w kancelarii i jedzą obiad
[ Pobierz całość w formacie PDF ]