[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Chciałbym, żeby przyjęła też pani moje przeprosiny zagorszące zachowanie, na jakie pozwoliłem sobie tamtego wieczoru.Obserwując, jak jego dłoń cierpliwie szuka na stole łyżki, Samantha przestała sięuśmiechać.Ayżka leżała ledwie kilka cali od jego palców, ale równie dobrze mogłaznajdować się w sąsiednim pokoju.- Obawiam się, że to ja powinnam prosić o wybaczenie.Nie zdawałam sobie sprawy, jakim wyzwaniem może byćdla pana tak prosta czynność jak jedzenie.Wzruszył ramionami.- Nóż i widelec stanowią pewien problem.Gdy nie czujęjedzenia, nie mogę go znalezć.- Zmarszczył czoło.- A może sama chce się pani przekonać?Odsunął krzesło, wstał i podszedł do niej z serwetką w dłoni.Kiedy pochylił się nad nią,jej puls przyspieszył.Ciepły, pachnący winem oddech drażnił włoski na jej karku.Od razupożałowała, że tak frywolnie upięła włosy na czubku głowy.Zanim zdążyła zaprotestować, zdjął jej okulary.Zrolował serwetkę i delikatnie zasłonił jejoczy, zawiązując z tyłu luzny supeł.Teraz mogła polegać tylko na nim - na jego cieple, zapachu i dotyku.Gdy koniuszkamipalców delikatnie musnął jej gardło, jej ciałem wstrząsnął dreszcz.Uświadomiła sobie,jak bardzo jest wobec niego bezbronna.Zamierza się pan zemścić, zmuszając mnie do jedzenia potrawki palcami? - spytała.Nie jestem aż tak okrutny.Niekiedy ślepiec może karmić ślepca.80Usłyszała dzwięk przesuwanych półmisków.- Proszę skosztować tego - powiedział, wkładając jej doręki widelec.Czując się gorzej niż śmiesznie, sięgnęła widelcem w stronę stojącego przed nią talerza.Nie była pewna,, na co poluje, bo cel wciąż uciekał jej spod widelca.Po dłuższej chwiliudało jej się nabić tajemniczą potrawę na widelec.Kiedy ją podniosła, poczułaintensywny zapach świeżych truskawek.Zlina napłynęła jej do ust.Zdobyty z wysiłkiemsmakołyk był o cal od jej ust, gdy nagle zsunął się z widelca i spadł na stół.- Do licha! - zaklęła, spodziewając się, że zaraz usłyszyszyderczy śmiech Gabriela.Tymczasem on delikatnie wyjął widelec jej z ręki.- Widzi pani, panno Wickersham, kiedy człowiek zostajepozbawiony wzroku, musi polegać na innych zmysłach.Naprzykład na węchu.- Kiedy w nozdrzach poczuła mocnyzapach truskawek, była gotowa przysiąc, że nos Gabrielamusnął jej szyję.- Na dotyku.- Jego ciepłe palce śmiałospoczęły na jej karku, gdy dotykał truskawką jej drżącychwarg, zmuszając, by je rozchyliła.- Na smaku.- dodał,zniżając głos.Ogarnięta słodką niemocą nie mogła się powstrzymać i otworzyła usta.Od czasów, gdywąż kusił w raju Ewę, żadna kobieta nie była tak wodzona na pokuszenie zakazanymowocem.Gabriel wsunął jej do ust pachnącą truskawkę.Smakując soczysty miąższ.Samantha aż zamruczała z zadowolenia.- Jeszcze? - zaproponował kuszącym głosem.Chciała więcej.Chciała dużo więcej.Pokręciła jednakgłową i odsunęła jego rękę, obawiając się, że mógłby obudzić w niej głód, którego niemożna zaspokoić.Nie jestem dzieckiem - powiedziała, powtarzając jego własne słowa.- Nie trzebamnie karmić.Jak sobie pani życzy.Znów usłyszała przesuwanie półmisków.Gabriel cmoknął w zachwycie, kosztując kolejnepotrawy.- Proszę - powiedział w końcu, oddając jej widelec.- Niech pani spróbuje tego.Choć jego słodki głos powinien być dla niej ostrzeżeniem, odważnie sięgnęła widelcem wkierunku potrawy, zdecydowana mu udowodnić, że potrafi za pierwszym razem nabraćto, co leży na talerzu.Jęknęła z rozpaczą, gdy nagle jej dłoń zanurzyła się w misiegęstej, lepkiej mazi.Kremy Etienne'a są już legendarne - mruczał jej do ucha Gabriel.- Potrafi godzinamiubijać śmietanę, aż uzyska właściwą konsystencję.To było wstrętne! - Samantha wydobyła dłoń z kleistego przysmaku.- Pan to zrobiłcelowo.Szukała serwetki, gdy Gabriel chwycił ją za nadgarstek.81- Pani pozwoli - powiedział, przyciągając jej dłoń do usti oblizując palec wskazujący.Nie była przygotowana na taki szok.Wilgotne ciepło jego ust było całkowitymprzeciwieństwem zimnego deseru.Oblizał jej palec z taką zmysłowością, że zupełniestraciła wolę obrony.Wyobrażała sobie, co jego wprawny język mógłby wyczyniać zinnymi, bardziej wrażliwymi częściami jej ciała.Wyrwała dłoń.Jej policzki płonęły.Milordzie, kiedy zaprosił mnie pan na kolację, nie wiedziałam, że to ja mam być daniemgłównym.Wprost przeciwnie, panno Wickersham.Pani będzie pysznym deserem.- Czy to przez wzgląd na słodycz mojego charakteru?- spytała chłodno.Roześmiał się głośno.Nie mogła przepuścić okazji, by zobaczyć tak rzadkie zjawisko,zdjęła więc przepaskę.Gabriel siedział rozparty na krześle.Uśmiech pogłębiał drobnezmarszczki wokół jego oczu.Przez resztę wieczoru cudownie ją zabawiał, dając jej wyobrażenie legendarnego uroku,którym niegdyś tak zniewalał kobiety.Dokończyli deser, tym razem używając łyżeczek,zamiast palców.Gdy zjedli, wstał i podał jej rękę.Samantha wytarła usta serwetką, obawiając się, że mogłaby teraz pójść wszędzie, gdzietylko by ją zaprowadził.Już pózno, milordzie.Powinnam wracać do siebie.Proszę jeszcze nie odchodzić.Chciałbym coś pani pokazać.Nie potrafiła oprzeć się jego prośbie.Wstała i ostrożnie położyła dłoń na jego dłoni.Gabriel wyprowadził ją z jadalni.Długim, mrocznym korytarzem doszli do złoconychdrzwi, których nigdy wcześniej nie widziała.Chwycił za mosiężne klamki i otworzył obie połowy na oścież.- Och! - westchnęła, ujrzawszy widok, o jakim mogłatylko marzyć
[ Pobierz całość w formacie PDF ]