[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Radość ze zwycięstwabyła nieco zmącona - o wiele za pózno Brytyjczycy dowiedzielisię o tym, że Lobengulą nad Szangani sam zainicjował próbępodjęcia rokowań.Wartownicy, którzy przyjęli złoto, okazalisię ludzmi bez honoru i nie przekazali ani wiadomości, ani da-niny.Tę niesubordynację przypłacił życiem Allan Wilson i jegooddział.Gdyby żądza złota nie zaćmiła umysłów dwojga osób,być może Lobengulą, który poczuł się zlekceważony przezUlodsi, nie nakazałby swoim indunas zemsty.Gdy się o niejdowiedziano, ta zdrada wprawiła w rozgoryczenie zarównowojskowych, jak i cywilów.Przekleństwo złota położyło się cieniem na zwycięstwienad Matabeleland.Nikomu też nie przyszło do głowy, aby Bu-lawayo nadać inne miano.201 Potrzebny wóz pełen sióstr!"Tę pilną wiadomość przesłano umyślnym posłańcem do obo-zu Macloutsie, zaś ojciec Kerr zarządził natychmiast, że czteryz pozostałych tam zakonnic mają wyruszyć w drogę.Oczywiście do sztabu Bulawayo przynależały dwie wete-ranki"; wiedziano, że znają wszelkie trudy życia obozowegoi byle czym nie dadzą się wyprowadzić z równowagi: matkaJacoba została przełożoną, dalej stary seargant-major", sio-stra Frances o gromkim głosie, oraz dwie młodsze zakonnice,które przeszły w Macloutsie przez próbę ogniową.Dziwne to było uczucie, że obóz zbudowano właśnie u stópowego wzniesienia, gdzie znajdował się kraal Lobenguli! Wy-raznie odcinały się jeszcze zarysy ogrodzenia oraz fundamentyzabudowań królewskiej kotła.Bezpośrednio w pobliżu namio-tów szpitalnych rosło osławione indaba tree", pod którym wy-konano większość krwawych egzekucji.A teraz one przybyły,aby wyrywać ze szponów śmierci rannych i chorych na febrę.Ojciec Kerr był w dobrym humorze, widać było, że pozbyłsię wielkiej troski.Wreszcie mógł się zająć właściwymi potrze-bami misyjnymi w Bulawayo.Zatelegrafował do Salisbury,wzywając ojca Prestage'a, aby wysondował" sytuację w Em-pandeni i możliwie jak najszybciej ponownie wodował wyrzu-cony na mieliznę statek.Mieli dużo szczęścia.Stare chaty uszkodziła wprawdzieniepogoda, lecz poza tym pozostały nietknięte.Ojciec Presta-ge z ochotą posłuchał polecenia swojego prowincjała.Opa-nowały go jednocześnie melancholia i radość, gdy stanął na starych śmieciach", gdzie z trudem budował pierwsze lepian-ki, karczował dżunglę i trudził się w pocie czoła.Jeszcze raztrzeba było zaczynać od nowa.202Ojciec Kerr okazywał zadowolenie, widząc początki - samnie mógł dłużej pozostać.- Najwyższy czas, żebym ruszył na Przylądek i sprowadziłdo Chishawasha kilku braci zakonnych.Wiedziałem, że sprawy nabiorą tempa, jeśli zabiorą się do tego Niemcy.Tu na raziemusisz sobie radzić sam, Peter.Pózniej przyślę ci jeszcze ojcaHartmanna.Obecnie w Mashonaland potrzebujemy każdejpary rąk.Cały czas budują - konwent, kaplicę, szkołę dla Se-suru, wszystko ma powstać naraz, a to mój żywioł! - uśmiechnąwszy się, przeciągnął dłonią po włosach.- Ciągle w drodzei tak już pewnie pozostanie.Ojciec Prestage przyjrzał się badawczo przełożonemu.Czyniedawno nie przeżył groznych ataków malarii? Zwierzył musię ze swoich wątpliwości.Ojciec Kerr zaprzeczył.Misjonarz nie ma czasu na chorowa-nie, a już najmniej prowincjał.Oszczędzać się? A gdzie tam -przecież tyle jeszcze zaplanował! We wrześniu chciał się poka-zać znowu, potem w pazdzierniku odprawić krótkie rekolekcjew Forcie Viktoria u ojca Barthelemy'ego, następnie na czaspory deszczowej, lecz nie na dłużej, jego kwaterą miało zostaćBulawayo.W tym wymuszonym przez klimat czasie oczekiwa-nia zabierze się wreszcie do budowy porządnego domu Boże-go: dla nowego, wiecznego Króla skończy się wreszcie ciągłeżycie w namiocie! Następnie trzeba będzie się udać do Salisbu-ry, stamtąd ponownie na Przylądek, z Przylądka.Ojciec Prestage zatkał sobie uszy.- Niemożliwe, Henry, to powaliłoby nawet najsilniejszego wołu!Przełożony nie tracił pogody ducha.- Wyniszczyć się dla misji to jedyny rodzaj samobójstwaakceptowany przez Niebo.Nic na to nie poradzisz, jutro wyjeżdżam!203Ale ojciec Prestage miał jeszcze jedną sprawę.- Ojcze piowincjale, miałbym pewną propozycję!Ojciec Kerr nadstawił uszu.Po co ten oficjalny ton?- Chodzi o sprawę Sesango, hm, nazwanego po chrzcieLeon, którego pozostawiłem w Forcie Viktoria.Nie powiedzieliśmy mu jeszcze o śmierci żony Gaikany Teresy, ponieważczekaliśmy, aż sam wspomni o chęci powrotu.Obecnie otrzymałem wiadomość od ojca Barthelemy'ego, że znakomicie spisuje się w Gokomere i całej krainie Karanga, przyprowadzającmu mieszkańców z najróżniejszych osad.Dlatego uważa, żepowinno się odwołać go do Salisbury jedynie wówczas, gdyotrzyma zaraz nowe zadanie pozwalające mu przetrwać pierwsze najtrudniejsze chwile.Stracił przecież nie tylko żonę, alei dziecko!Ojciec Kerr przytaknął, a jego palce zagłębiły się w ciemnejgęstej marynarskiej brodzie, w której tu i tam pobłyskiwały jużsrebrne nitki.- Hm, zawsze chętnie stosowałem to lekarstwo, również nawewnętrzne dolegliwości.Bolące gardło marynarz płucze solą.Zranionemu sercu pomoże tylko praca.Co to za propozycja?Ojciec Prestage zaczerpnął głębiej powietrza.- Ojciec Richartz nieznużenie zakłada w Chishawasha zewnętrzne punkty misyjne.Co by było, gdyby zatrudnić Sesango jako pierwszego czarnego katechistę? Wydaje mi się, że mado tego talent, potrafi znakomicie opowiadać, a nawet nazwano go pieśniarzem ludu".Prowincjał klasnął dłonią o kolano.- Znakomity pomysł! Zajmę się tą sprawą.Tylko.Przekazać wiadomość o śmierci.Tym musi się zająć ojciec Richartz,mnie brakuje właściwych wyrażeń, ponieważ zabójstwo nazywam zabójstwem, a trudno się tego słucha w takich chwilach.Coś jeszcze?204Ojciec Prestage zmieszał się nieco.- Owszem, nadszedł list od matki Patricii, w którym pisze,że nawet pacjenci domagają się ojca Kerra
[ Pobierz całość w formacie PDF ]