[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Aby zaś nikomu nie przewróciło się w głowie, na Wigilię dostali pojednym zgniłym kartoflu i kawałku ryby na twarz.Od początku roku 1946 wyżywienie systematycznie się pogarszało.Lidiewkę wspominalijak oazę dobrobytu.Niektórzy upatrywali w tym jakąś zemstę Korabielnikowa, ale porucznikzdawał sobie sprawę, że problem tkwi gdzie indziej.Głód i wywołane nim choroby i zgonynie leżały w interesie komendanta Jenakiewa. Krukowi powierzono pluton techniczny, czyli w nazewnictwie obozowym mechanicznyj wzwod.Z tej racji Kruk często kontaktował się z innymi więzniami iwreszcie doszedł, co się dzieje z racjami żywnościowymi.Magazynem żywności rządziłokilku Słowaków i Czechów, zgrana szajka bezlitośnie okradająca innych więzniów ihandlująca zdobytym w ten sposób jedzeniem.Wewnętrznym komendantem wyłonionym spośród więzniów był kpt.Pawłowicz z 5 ppLegionów.Jemu to Kutnicki zameldował o całej sytuacji.Pawłowicz natychmiast udał się doradzieckiej komendantury.Zaopatrzenie odebrano złodziejom i powierzono najuczciwszymspośród Polaków.Było to o tyle słuszne, że innym narodowościom, szczególnie zaś Niemcomi tak nie powodziło się najgorzej& Odtąd życie zaczęło płynąć znośnie, choć odwodnienie, apotem wyszlamowanie kopalni nie było zadaniem łastwym ani lekkim.Nadeszła Wielkanoc.Powiewy wiosny niosące zapowiedz lata budziły optymistycznenastroje.Wraz z pierwszą nieśmiałą jeszcze zielenią pojawiły się rozmaite pogłoski,przepowiednie, a nawet rzekomo pewne wiadomości, że latem wrócą do kraju, że skończy sięniewola.Wkrótce te nadzieje zostały dość brutalnie zniweczone.Na drugi dzień świąt tuzwykły dzień roboczy komendant łagru, kapitan Antonow zarządził apel całego obozu.Naplacu stanęły wyrównane szeregi więzniów w podartych cywilnych ubraniach z rzadkaprzetykanych mundurami.Dowódcy zameldowali stany obozowe oddziałów i wszyscyzamarli w oczekiwaniu.Tu i ówdzie zafalowały szepty: Wracamy do domu. Będą zwalniać. Wreszcie ktośsię o nas upomniał.Fala szeptów wzbierała, obejmowała coraz nowe szeregi.Zgasiła jedopiero komenda: Smirno! Baczność!Na środek wyszedł Antonow.Jego przemówienie było krótkie: Oto, co czeka każdego, kto nie będzie przestrzegał zarządzeń i nie wykona jakiegośrozkazu.Skinął dłonią.Oczy wszystkich zwróciły się w bok, skąd kilku przygarbionych więzniówwlokło po ziemi trzy podługowate, utaplane w krwi i błocie kształty.Westchnienieprzerażenia wydarło się z dziesiątków ust.Trzy nieforemne tłumoki to były trzy trupy.Zabitych przywleczono pod stopy Antonowa.Komendant podniósł głowę i zimnym wzrokiem powiódł po stojących na bacznośćszeregach. Zostali zastrzeleni powiedział głośno, dobitnie akcentując każde słowo bopodrzucali miejscowej ludności węgiel.A węgiel to własność państwa.Odwrócił się i opuścił plac apelowy pozostawiając osłupiałych i przerażonych więzniów.Trzy trupy dla przestrogi zostały w błocie tam, gdzie je rzucono.Byli to Rosjanie, którzyusiłowali pomóc swym ziomkom wegetującym równie nędznie jak cały łagier, w dodatku bezżadnej nadziei na zdobycie jakiegokolwiek opału.Ta scena wstrząsnęła por.Kutnickim; zaczęły go nurtować coraz czarniejsze myśli.Niestety, wkrótce złe przeczucia miały się sprawdzić.W komendanturze obozu pracowało dwóch oficerów NKWD Alster i Horoweć.Obajpochodzili gdzieś spod Lwowa i dobrze znali język polski.W parę dni po pamiętnym apelujeden z nich podszedł do Kruka i dość zagadkowo powiedział: A ciebie to szkoda. Tak potwierdził Kruk szkoda, że nie pracuję dla swej ojczyzny.Porucznik zachodził w głowę, o co mogło chodzić enkawudyście.Nie minął tydzień, gdyotrzymał zakaz wychodzenia do pracy poza obóz.Zrozumiał, że jest zle.Ten stan niepewności trwał pół roku.%7ładnych przesłuchań, ale i żadnych wyjaśnień.Wreszcie któregoś dnia wezwano wszystkich więzniów na plac apelowy.Pisarzkomendantury wyciągnął listę i zaczął czytać nazwiska.Tego jeszcze nie było.Nikt niewiedział, co by to mogło znaczyć, ale spodziewano się najgorszego.W głuchej ciszy padały nazwiska: Królikowski, Kutnicki, Wawrzon.Lista była długa.Wreszcie padał komenda: Wszyscy wyczytani wystąp!Ruszyli szeroką ławą.Stanęli po środku placu, dokładnie tam, gdzie pół roku temu leżałytrzy rosyjskie trupy. Jesteście aresztowani.Odprowadzić do dyspozycji NKWD.Najpierw zamknięto ich w ciasnej komórce pod schodami pomieszczenia komendantury.Po paru godzinach spędzonych w ciemności i zaduchu przewieziono ich do normalnegowięzienia.Przed umieszczeniem w celach dokładnie zrewidowano, zaglądając w każdy szewubrania i bielizny, w każdy zakamarek ciała.Rewizja nie dała żadnych rezultatów.Ktośświadom obyczajów NKWD przestrzegł: Tym gorzej.Jeśli nic nie znaleziono, może to stanowić okoliczność obciążającą.Przewidywania potwierdziły się
[ Pobierz całość w formacie PDF ]