[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Sielanka.- On wyobraził sobie, że będzie nas wychowywał na panienki zdworku, a po prostu nas tresował.Mnie na przykład zrobił awanturę,kiedy zakręciłam sobie loki.Kazał mi włożyć głowę pod kran i nieprzyjął do wiadomości, że to jeszcze bardziej skręci włosy.Pod tymwzględem to nie był żaden socjalista, tylko konserwatywny szlachcic.- Może bał się o dorastające nastolatki? Jak każdy ojciec.- Musiałam koniecznie uczyć się grać na pianinie, wynajęto minawet nauczycielkę, panią Pietruszkę, starą %7łydówkę, która nabawiłasię w czasie wojny słoniowatości nóg.Rodzice się nad nią ulitowali,dali zajęcie, a dla mnie to była straszna męka.Bo wysłuchiwałam zakażdym razem: Majunia, słodkie dziecko, tatunio tak łoży na ciebie,tatunio tak liczy, ty graj!".W dodatku spadło to wyłącznie na mnie,bo Anka powiedziała, że ma maturę, musi się uczyć i żadne granie jejnie obchodzi.Kpiła, że pewnie mamy jeszcze malować na szkle ihaftować.- Była starsza od pani tylko dwa lata.- Tak, ale ona podczas pobytu w Rosji w czasie wojny przeskoczyłachyba dwie klasy i robiła maturę, mając 16 lat.Była piekielnie zdolna ibardzo dojrzała.Nie miała w sobie nic z dziecka.Jakby wiedziała, żebędzie żyła krótko i musi się spieszyć, żeby ze wszystkim zdążyć.373Władek, ojciec, poeta.- Jakim Broniewski był ojcem? Pomagał w lekcjach? Pytał o stop-nie? Sprawdzał zeszyty?- Nie, absolutnie nie.Zresztą nigdy byśmy z Anką na to nie po-zwoliły.Byłyśmy bardzo zadziornymi panienkami, niełatwymi doprowadzenia, dziś zdaję sobie z tego sprawę.Ale wtedy miałyśmypoczucie, że jak to tak? Przez pięć lat go nie było, dorastałyśmy same,musiałyśmy być bardzo samodzielne, a teraz pojawił się i nagle chcenas wychowywać? Ja po aresztowaniu mamy w 1943 roku miałamdwanaście lat, gdy nagle, z dnia na dzień musiałam stać się dorosła iopiekować się osiemdziesięcioletnim dziadkiem, który kompletnie niedawał sobie rady.Wcześniej nie umiałam nawet zapleść sobiewarkoczy ani się porządnie umyć.Byłam rozkapryszoną jedynaczką,za którą wszystko robiła niania.Zresztą gdyby nie jej pomoc napoczątku, nie dałabym sobie rady.Ale dzięki takiej szkole, jaką mojepokolenie otrzymało w czasie wojny, łatwiej było nam pózniejprzejść przez wszelkie kłopoty.- Trzymała pani z Ankę sztamę przeciw ojcu?- Właściwie tak, choć Anka traktowała mnie jak smarkatą, znacz-nie młodszą, niż byłam naprawdę.Zmiała się ze mnie, bo ja jeszczebawiłam się lalkami.Nawet moja mama mnie traktowała jak dziecko,a ją jak dorosłą.W 1940 roku Anka przyjechała do nas do Lwowa zMińska, bo tam nie było polskiej szkoły.Miała tylko jedenaście lat,warkoczyki na głowie, a wolno jej było znacznie więcej niż mnie.Wieczorem ja musiałam iść spać, a ona z mamą stały oparte o piec irozmawiały.Pamiętam, że byłam o to bardzo zazdrosna i zła.Kiedyśsię rozpłakałam i powiedziałam mamie: Bo ty bardziej kochasz An-kę niż mnie".Odpowiedziała: Pamiętaj, że jej mama jest daleko stąd".Po wojnie, kiedy mama była w klinice w Szwajcarii, też utrzymywałybliski kontakt.Anka lgnęła do niej.Janina Broniewska, matka Anki,była bardzo oschła, kochała ją, ale nie potrafiła tego okazać.Moja ma-ma była bardzo serdeczna.Janina zmiękła dopiero przy prawnuczce.- Walczyłyście z ojcem?- Bardziej Anka.Bo jego stosunek do nas był bardzo zabawny.Wdomu było oczywiście stale pełno chłopaków.Były przecież dwie374MARIUSZ URBANEK Broniewskimłode, ładne dziewczyny, więc jeden nosił teczkę, drugi odprowadzałdo drzwi, a Władka szlag trafiał, że gówniarze ciągle mu się kręcą podomu.Któregoś razu stanął w drzwiach naszego pokoju i oświadczył: Który z panów ma poważne zamiary, może zostać, a reszta won"!- Wyszli wszyscy?- Wszyscy.A myśmy dostały szału, Anka nawymyślała muokropnie, jak śmie tak się zachowywać, że nas kompromituje, żewszyscy będą się teraz z nas nabijać.A on po prostu chciał, żebyśmybyły dobrze wychowane.- Wspominał pobyt wwiezieniu?- Nie chciał o tym mówić.Podobnie jak mama o pobycie w Oświę-cimiu.Wyrzuciła to z siebie, pisząc opowiadania oświęcimskie, więcejnie chciała.A ja ich nie pytałam, teraz żałuję.- A o pobycie w Armii Andersa i potem w Jerozolimie?- On nie opowiadał, ja nie pytałam, a potem bardzo szybko prze-staliśmy mieszkać razem.- Pani pierwsze wspomnienie o nim?- Aazienki.Mama powiedziała mi, że poznam pewnego pana.Czekał przy wejściu i od razu się przedstawił: Władysław Broniew-ski".Ja dygnęłam i odpowiedziałam: Marysia".Spodobał mi się odpierwszej chwili.- Ile pani miała wtedy lat?- Sześć.Miał podejście do dzieci?- Miał, doskonałe.Natychmiast wywiązało się między nami poro-zumienie.Szłam z nim przez Aazienki, trzymając go za rękę.Nazwa-łam go Starym Niedzwiedziem, a on mnie Wróblem na Nitce, bo pod-skakiwałam.Potem narysowałam leżącego niedzwiedzia, a nad nimdziewczynkę z trzepaczką.I napisałam: Stary niedzwiedz mocno śpi".Dość szybko zapytał, czy chciałabym, żeby został moim nowymtatu-siem.Powiedziałam, że tak
[ Pobierz całość w formacie PDF ]