[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Hej, jak się masz powiedział, całując ją w policzek. Przyjechałem najszybciej, jaksię dało.Wiesz, o tej porze są straszne korki. Ujął rękę Kelly i uścisnął ją. Nic ci niejest? zapytał z troską. Nie wyglądasz za dobrze. Teraz, kiedy już tu jesteś, czuję się znacznie lepiej.Ned wszedł do salonu i rozejrzał się. Niezłe miejsce pracy zauważył. Byłoby niezłe, gdyby nie to. Gestem głowy Kelly wskazała wejście do piwnicy.KiedyNed podszedł do drzwi i poruszył klamką, wyjaśniła: Zamknęłam je.Nie wiem, czy tamktoś jest, czy nie, ale nie miałam zamiaru ryzykować, dopóki byłam sama.Opowiedziała mu o rozmowie z panną Paleforth i o jej teorii szatańskich włosów". Nie przejmowałbym się takim gadaniem mruknął Ned. Ta twoja panna Paleforthwygląda mi na kogoś, kto tylko marzy o tym, żeby cię nawrócić. Może, ale w każdym razie udało jej się mnie przestraszyć.Naprawdę.Była bardzoprzekonująca.Ned zauważył wymalowany na drzwiach odwrócony krzyż.Przesunął po nim palcami. Dziwne. mruknął. Takich rzeczy nie widuje się na ogół w salonach fryzjerskich.To ankh. Co? Ankh.Egipski symbol szczęścia.Wiem to od siostry, która nosi taki wisiorek.Pozuje nahipiskę, rozumiesz? Pokój, miłość, kadzidełka, tego rodzaju rzeczy.Tylko że tutaj ten symbolnamalowano do góry nogami.Ciekawe, co to może znaczyć? Może jest symbolem pecha? podsunęła Kelly. Miejmy nadzieję, że nie.Ale nie zaszkodzi przyjrzeć się tej waszej piwnicy.Jeśli ktoś tamjest, z pewnością go znajdziemy.Kelly mocno złapała go za rękę. Ned.a może nie powinniśmy tego robić? Oczywiście, że powinniśmy.Musisz stawić czoło temu, czego się boisz.No i pomyśllogicznie: czy w piwnicy może kryć się coś, czego warto się bać? W najgorszym razie to cośokaże się biednym starym włóczęgą, szukającym jakiegoś schronienia. No dobrze. Kelly przekręciła klucz w zamku prowadzących do piwnicy drzwi.Włącznik światła masz po prawej stronie.tak, właśnie tam, tylko trochę wyżej.Ned zapalił światło.Zajrzał w głąb piwnicy i teatralnym gestem przystawił dłonie do uszu. Nic nie widzę, nic nie słyszę. Pociągnął nosem. Czuję tylko jakiś dziwny zapach,ale to chyba nic groznego.Zszedł po schodach.Kelly zawahała się, po chwili jednak ostrożnie zeszła za nim.60 Hej! zawołał chłopak. Jest tu ktoś? Słuchaj, kimkolwiek jesteś, nie chcemy zrobić cikrzywdy.Porozmawiajmy, dobrze?Nikt mu nie odpowiedział.Słyszeli tylko stłumione odgłosy ruchu ulicznego, krokiprzechadzających się alejką ludzi i kapanie wody z nieszczelnej rury.Ned trącił stopą jedną z plastikowych toreb. To do nich pakujecie śmieci z salonu? spytał. Tak.Zmieciarze przyjeżdżają we wtorki i czwartki rano.Nie możemy wystawiać toreb nazewnątrz, bo koty pani Marshall rozdzierają je i potem wszędzie jest pełno włosów.A tozagrożenie dla zdrowia.Ned podszedł do rzędu toreb i szturchnął jedną z nich palcem. O ile dobrze pamiętam, mówiłaś, że kiedy zeszłaś na dół, jedna z nich pękła i włosyfruwały po całej piwnicy.Nie mylę się? Nie, nie mylisz odparła Kelly. Omal się w nich nie udusiłam.Chłopak wytężył wzrok, starając się dojrzeć, co kryje się w głębi piwnicy. Jak myślisz, czy ktoś mógłby się schować gdzieś tutaj w jakimś zakamarku? Nie wiem.Ale chyba nie. Chodzi mi o to, że tu nie ma zapachu jedzenia, starych gazet czy śmieci.Gdyby ktoś tumieszkał, chyba potrafilibyśmy go wyczuć.Wyjął scyzoryk i rozciął jedną z toreb, leżącą na wierzchu stosu, a więc wrzuconą tuniedawno.Wysypały się z niej włosy we wszelkich możliwych kolorach.Wsunął w nie rękę iprzegarnął je palcami.- Ile ich tu jest. mruknął w zamyśleniu.Kiedyś były pewnie powodem do dumy, a dziś są tylko odpadkami.Kelly skrzywiła się. Czasem trudno mi to znieść powiedziała. W domu, wieczorem, miewam niekiedywrażenie, że nie mogę oddychać.%7łe wypełniają mi płuca. Och, daj spokój, dziewczyno.Włosy to tylko włosy, nic więcej. Ned szturchnął kolejnątorbę, a potem następną.Choć nasłuchiwali bardzo uważnie, nie usłyszeli szeptów, któreprzypominałyby obsceniczne francuskie nonsensy.Ned wlazł na stos toreb i pełznąc na czworakach, dotarł do tylnej ściany piwnicy, dopogrążonego w mroku wgłębienia.Spojrzał w ciemność, obrócił głowę w prawo i w lewo.Kelly stała na najniższym schodku, kurczowo trzymając się poręczy. Chyba nic tu nie ma! krzyknął do niej. W każdym razie nie widzę nic oprócz kilkupołamanych krzeseł i jakiś starych suszarek.Jednego jestem pewien: nikt tu nie mieszka.Zawrócił i ostrożnie zszedł z wypełnionych śmieciami toreb. Nie wiem, co usłyszałaś alboraczej wydawało ci się, że usłyszałaś, ale z pewnością w tej piwnicy nie czai się na ciebie nicgroznego. Nic mi się nie wydawało zaprotestowała Kelly. Coś się tu kryło.Ktoś tu się krył.Słyszałam szepty i śmiechy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]