[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wyszła, zostawiając Franka na środku salonu,którego ściany także zaplamione były czerwoną farbą.Czuł się, jakby obudził siętego poranka w jakimś równoległym świecie.Przecież był w nocy u Carol iSmitty ego, prawda? Pies polizał go po twarzy i wyszedł z nim na podwórko, zalaneświatłem księżyca.A to wszystko się nie wydarzyło? Może rzeczywiście przyjechałtutaj i zniszczył czerwoną farbą wszystkie namalowane przez Margot Impresje wbieli?Podszedł do obrazu zamalowanego swastyką i dotknął go.Czerwona farba wciążbyła odrobinę wilgotna, nie mogła więc trafić na obraz dawniej niż przed trzema lubczterema godzinami.Wiedział z absolutną pewnością, że to nie jego robota.Niemógł, po prostu nie mógł tego zrobić.Ale jeśli to nie on, to kto?10 Joe twierdzi, że pod żadnym pozorem nie zlikwidują programu, ale moimzdaniem jeszcze jedna bomba i to zrobią powiedział Mo. Niedorzeczność.Co zamierzają na dłuższą metę? Bez przerwy powtarzaćRebekę ze Słonecznego Potoku? Frank, każdy robi się coraz bardziej przerażony.Co się stanie, jeśli zdetonująbombę dokładnie w trakcie Koła fortuny? Albo co będzie, jeśli bomba wybuchniepodczas najnowszej Mission Impossible i przy okazji zabije Toma Cruise a?Kompanie ubezpieczeniowe już wycofują się z wytwórni i z telewizji jak, nieprzymierzając, Napoleon spod Moskwy.Lizzie Fries zapaliła następnego more a i wypuściła dym nosem. Może powinniśmy wprowadzić do scenariusza jakiegoś sympatycznego taliba, awszystkie kobiety ubrać w czarczafy? zaproponowała Lizzie. W Iowa? Tak tylko sobie powiedziałam.Miała sześćdziesiąt dwa lata, rozwiane włosy w kolorze wyblakłej pomarańczy ibyła chuda jak szkielet.Miała ostre, wystające kości policzkowe i skórę jakjaszczurka.Zawsze nosiła długie spodnie, bluzeczki z falbankami, a na uszachzawieszała nieprawdopodobnie wielkie kolczyki.Kiedy miała dwadzieścia lat, byłaaktorką komediową i piosenkarką i nawet Lucille Ball przepowiadała jej wtedy, żebędzie następną Lucille Ball.Jednak alkohol, tabletki i cztery nieudane małżeństwazniszczyły jej urodę.Na szczęście nic nie zdołało osłabić jej poczucia humoru. Na czym więc stoimy? zapytał Frank. Czy w ogóle ma sens kończenienastępnego scenariusza? Skoro nie ma szansy wejść na antenę, z równympowodzeniem możemy pograć sobie w golfa. Ciebie w ogóle nie powinno tutaj być zauważył Mo. Lizzie i ja damy sobieradę.Prześlemy ci pierwszy szkic pocztą elektroniczną i będziesz mógł go sobiepodrzeć w zaciszu własnego domu. Chciałbym.Margot mnie z niego wyrzuciła. Co takiego? Wyrzuciła mnie. Frank pokrótce opowiedział wspólnikom o seansiespirytystycznym i o Impresjach w bieli.Lizzie rozgarnęła ręką kłąb dymu. Jesteś pewien, że to nie ty zniszczyłeś te obrazy? Bo nawet nie wiesz, jak częstoja sama budzę się w nocy z nienasyconym pragnieniem malowania swastyk idamskich narządów płciowych na ścianach i w ogóle na wszystkim, na czym się da. To nie ja, Lizzie.Nie wiem, do diabła, kto, ale to z pewnością nie ja zniszczyłemte obrazy. A co z tym seansem spirytystycznym? zapytał Mo. Wiesz, Frank, odnoszęwrażenie, że jesteś bliski załamania.Może zamieszkałbyś przez jakiś czas ze mną iShermą? Doszedłbyś przy nas do siebie. Boże, tego mu właśnie potrzeba! zawołała Lizzie. Rosołu i starychżydowskich dowcipów. Dziękuję za propozycję powiedział Frank. Myślę jednak, że lepiej będzie, jeślispędzę trochę czasu w samotności. Chyba nie zrobisz nic głupiego? Co takiego? Myślisz, że usiądę w wannie i wrzucę do niej suszarkę do włosów?Nie, Mo, nie zrobię nic głupiego.Po prostu muszę na nowo poukładać sobiewszystko w głowie.Pojechał do Venice.W odbiorniku samochodowym słyszał, jak dyrektor NBCzdeterminowanym głosem powtarza, że w żadnym wypadku nie da się zastraszyćterrorystom. Już pierwsza poprawka do konstytucji Stanów Zjednoczonych gwarantuje namwszystkim wolność wypowiedzi i wolne media.Dla nas, w NBC, wolność jest więcejwarta niż złoto i rubiny.W żadnym wypadku nie pozwolimy mniejszości maniakówzniszczyć spuścizny przekazanej nam przez Ojców Założycieli.Z drugiej strony, podejmiemy wszelkie środki ostrożności, niezbędne dla ochronynaszych pracowników i naszej własności.Wszystkie osoby wchodzące do biur lubstudiów NBC, niezależnie od powodu wizyty, zostaną starannie przeszukane.Jeślispowoduje to opóznienia i zakłócenia, cóż, niestety, będzie to cena, którą przyjdziezapłacić za czujność.W tym momencie włączył się spiker Will Chase: Mimo tych mocnych słów nadal obserwujemy w Hollywood falę ślepej paniki.Wszystkie główne sieci telewizyjne i studia filmowe, jak Fox, Universal, Sony, WarnerBrothers, MGM/Pathe oraz studia Disneya w Burbank są strzeżone przez dodatkowesiły policyjne.Modne restauracje i nocne kluby, regularnie odwiedzane przezznakomitości filmowe i telewizyjne, zanotowały w ciągu ostatniego tygodnia istotnyspadek obrotów.Polo Lounge w hotelu Beverly Hills ktoś określił ostatnio słowem mauzoleum , a Rodeo Drive nazwano miastem duchów.Firmom ochroniarskimbrakuje ludzi do pracy.Firma Armet z Florydy, specjalizująca się w produkcjisamochodów dyskretnie zabezpieczonych przeciwko atakom bombowym orazopancerzonych furgonetek, twierdzi, że została wprost zarzucona zamówieniamibogatych, sławnych i przerażonych ludzi z Hollywood.Cóż, to fakt, że przemysł telewizyjny i filmowy żyje w strachu i nikt nie mawątpliwości, że wkrótce nastąpi kolejny zamach bombowy.Pytanie brzmi: kiedy igdzie.Frank zaparkował przed apartamentowcem, w którym mieszkała Astrid.Przezchwilę siedział za kierownicą, zastanawiając się, czy dobrze postępuje.Siedział jeszcze w samochodzie, kiedy zza rogu ulicy niespodziewanie ukazał sięjego stary człowiek w czapce baseballowej z długim daszkiem, ubrany wwyświechtane bordowe spodnie do joggingu i wyblakłą żółtą koszulkę.Przez chwilęmężczyzna jakby się wahał, czujnie rozglądając się to w lewo, to w prawo.Oblizałpalec i uniósł go w górę, jakby sprawdzał, z której strony wieje wiatr.Wreszcie,kuśtykając, podszedł do samochodu Franka i zapukał w boczną szybę. Jak leci,Frank? Niezbyt dobrze. Nie trać nerwów, Frank.Z tego nic dobrego nie wyniknie. Nie straciłem nerwów.Po prostu nie potrafię zdecydować, co dalej.Towszystko. Może to nie będzie zależało od ciebie? Naprawdę? Kto więc podejmie za mnie decyzję? Los, karma, nazwij to, jak chcesz.Bywa, że przychodzi nam odgrywać wielkąrolę w historii, a my nawet o tym nie wiemy.A to oznacza, że możemy jedyniestawiać jedną nogę za drugą na drodze, którą przemierzamy, i obserwować, dokąddojdziemy. W środę chowam mojego jedynego syna.Starzec położył dłoń na brzegu szyby.Na każdym palcu miał srebrny pierścień.Jego paznokcie były czarne i połamane.Zmierdział uryną i alkoholem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]