[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.SÄ™dzia wszystko, co trzeba, zgotuje na drogÄ™I ja pieniÄ™dzmi, ile zdoÅ‚am, dopomogÄ™.CzuÅ‚a szlachta, że mÄ…drze Podkomorzy radziÅ‚;Wiadomo, że kto z ruskim carem raz siÄ™ zwadziÅ‚,Ten już z nim na tej ziemi nie zgodzi siÄ™ szczérzeI musi albo bić siÄ™, albo gnić w Sybirze.WiÄ™c nic nie mówiÄ…c, smutnie po sobie spójrzeli,WestchnÄ™li; na znak zgody gÅ‚owami skinÄ™li.Polak, chociaż stÄ…d miÄ™dzy narodami sÅ‚ynny,%7Å‚e bardziej nizli życie kocha kraj rodzinny,Gotów zawżdy rzucić go, puÅ›cić siÄ™ w kraj Å›wiata,W nÄ™dzy i poniewierce przeżyć dÅ‚ugie lata,WalczÄ…c z ludzmi i z losem, póki mu Å›ród burzyPrzyÅ›wieca ta nadzieja, że Ojczyznie sÅ‚uży.OÅ›wiadczyli, że zaraz wyjeżdżać gotowi.Tylko siÄ™ to nie zdaÅ‚o panu Buchmanowi:Buchman, czÅ‚owiek rozsÄ…dny, w bitwÄ™ siÄ™ nie wmieszaÅ‚,Ale sÅ‚yszÄ…c, że radzÄ…, gÅ‚osować poÅ›pieszaÅ‚.ZnajdowaÅ‚ projekt dobrym, lecz chciaÅ‚ przeinaczyć,DokÅ‚adniej go rozwinąć, jaÅ›niej wytÅ‚umaczyć,A naprzód komisyjÄ… legalnie wyznaczyć,Która by rozważyÅ‚a emigracji cele,Zrodki, sposoby tudzież innych wzglÄ™dów wiele;Nieszczęściem, krótkość czasu byÅ‚a na zawadzie,%7Å‚e siÄ™ nie staÅ‚o zadość Buchmanowej radzie.Szlachta żegna siÄ™ Å›piesznie i już w drogÄ™ rusza.Ale SÄ™dzia zatrzymaÅ‚ w izbie TadeuszaI rzekÅ‚ do KsiÄ™dza: Czas już, żebym ci powiedziaÅ‚NASK IFP UGZe zbiorów Wirtualnej Biblioteki Literatury Polskiej Instytutu Filologii Polskiej UG206To, o czem-em z pewnoÅ›ciÄ… wczoraj siÄ™ dowiedziaÅ‚,%7Å‚e nasz Tadeusz szczerze zakochany w Zosi;Niechajże przed odjazdem o rÄ™kÄ™ jej prosi;MówiÅ‚em z TelimenÄ…; już nam nie przeszkadza.Zosia także siÄ™ z wolÄ… opiekunów zgadza.JeÅ›li dziÅ› Å›lubem pary nie możem uwieÅ„czyć,Toćby ich, Panie Bracie, przynajmniej zarÄ™czyćPrzed odjazdem; bo serce mÅ‚ode i podróżne,Wiesz dobrze, jako miewa tentacyje różne;A wszakże kiedy okiem rzuci na pierÅ›cionekI przypomni mÅ‚odzieniec, że już jest małżonek,Zaraz w nim obcych pokus ostyga gorÄ…czka.Wierzaj mi, wielkÄ… siÅ‚Ä™ ma Å›lubna obrÄ…czka.Ja sam przed lat trzydziestu wielki afekt miaÅ‚emKu pannie Marcie, której serce pozyskaÅ‚em;ByliÅ›my zarÄ™czeni; Bóg nie bÅ‚ogosÅ‚awiÅ‚ZwiÄ…zkowi temu i mnie sierotÄ… zostawiÅ‚,WziÄ…wszy do chwaÅ‚y swojej nadobnÄ… WojszczankÄ™,Przyjaciela mojego córÄ™, HreczeszankÄ™.PozostaÅ‚a mi tylko pamiÄ…tka jej cnoty,Jej wdziÄ™ków i ten oto Å›lubny pierÅ›cieÅ„ zÅ‚oty.Ilekroć naÅ„ spójrzaÅ‚em, zawsze ma niebogaStawaÅ‚a przed oczyma; i tak z Å‚aski BogaDotÄ…d mej narzeczonej dochowaÅ‚em wiary,I nie bywszy małżonkiem, jestem wdowiec stary,Chociaż Wojski ma drugÄ… córÄ™, dość nadobnÄ…I do mojej kochanej Marty dość podobnÄ…!To mówiÄ…c, na pierÅ›cionek z czuÅ‚oÅ›ciÄ… spozieraÅ‚I odwróconÄ… rÄ™kÄ… Å‚zy z oczu ocieraÅ‚. Bracie koÅ„czyÅ‚ co myÅ›lisz? Zrobim zarÄ™czyny?On kocha, a mam sÅ‚owo ciotki i dziewczyny.Lecz Tadeusz podbiega i z żywoÅ›ciÄ… mówi: Czymże zdoÅ‚am odwdziÄ™czyć dobremu Stryjowi,Który tak o me szczęście ustawnie siÄ™ trudzi!Ach, dobry Stryju! ByÅ‚bym najszczęśliwszy z ludzi,Gdyby mi Zosia byÅ‚a dzisiaj zarÄ™czona,Gdybym wiedziaÅ‚, że to jest moja przyszÅ‚a żona.Przecież powiem otwarcie: dziÅ› te zarÄ™czynyDo skutku przyjść nie mogÄ…; sÄ… różne przyczyny.NASK IFP UGZe zbiorów Wirtualnej Biblioteki Literatury Polskiej Instytutu Filologii Polskiej UG207Nie pytaj wiÄ™cej.JeÅ›li Zosia czekać raczy,Może mnie wkrótce lepszym, godniejszym obaczy,Może staÅ‚oÅ›ciÄ… na jej wzajemność zarobiÄ™,Może troszeczkÄ… sÅ‚awy me imiÄ™ ozdobiÄ™,Może wkrótce w ojczyste wrócim okolice;Wtenczas, Stryju, wspomnÄ™ ci twoje obietnice,Wtenczas na klÄ™czkach drogÄ… powitam ZosienkÄ™I jeÅ›li bÄ™dzie wolna, poproszÄ™ o rÄ™kÄ™;Teraz porzucam LitwÄ™ może na czas dÅ‚ugi,Może Zosi tymczasem podobać siÄ™ drugi;WiÄ™zić jej woli nie chcÄ™; prosić o wzajemność,Na którÄ…m nie zasÅ‚użyÅ‚, byÅ‚aby nikczemność.Gdy te sÅ‚owa z uczuciem mówiÅ‚ chÅ‚opiec mÅ‚ody,ZaÅ›wieciÅ‚y mu, jako dwie wielkie jagodyPereÅ‚, dwie Å‚zy na wielkich bÅ‚Ä™kitnych zrenicachI stoczyÅ‚y siÄ™ szybko po rumianych licach.Ale Zosia ciekawa z gÅ‚Ä™biny alkowyZledziÅ‚a przez szczelinÄ™ tajemne rozmowy;SÅ‚yszaÅ‚a, jak Tadeusz po prostu i Å›miaÅ‚oOpowiedziaÅ‚ swÄ… miÅ‚ość, serce w niej zadrżaÅ‚o,I widziaÅ‚a tych wielkich dwoje Å‚ez w zrenicach.Choć dojść nie mogÅ‚a wÄ…tku w jego tajemnicach:Dlaczego jÄ… pokochaÅ‚? dlaczego porzuca?Gdzie odjeżdża? przecież jÄ… ten odjazd zasmuca.Pierwszy raz posÅ‚yszaÅ‚a w życiu z ust mÅ‚odzianaDziwnÄ… i wielkÄ… nowość, że byÅ‚a kochana.BiegÅ‚a wiÄ™c, gdzie staÅ‚ maÅ‚y domowy oÅ‚tarzyk,Wyjęła zeÅ„ obrazek i relikwijarzyk:Na obrazku tym byÅ‚a Å›wiÄ™ta Genowefa,A w relikwiji suknia Å›wiÄ™tego JózefaOblubieÅ„ca, patrona zarÄ™czonej mÅ‚odzi;I z temi Å›wiÄ™toÅ›ciami do pokoju wchodzi. Pan odjeżdżasz tak prÄ™dko? Ja Panu na drogÄ™Dam podarunek maÅ‚y i także przestrogÄ™:Niechaj Pan zawsze z sobÄ… relikwije nosiI ten obrazek, a niech pamiÄ™ta o Zosi.Niech Pana Pan Bóg w zdrowiu i szczęściu prowadziI niech prÄ™dko szczęśliwie do nas odprowadzi.UmilkÅ‚a i spuÅ›ciÅ‚a gÅ‚owÄ™; oczki modreNASK IFP UGZe zbiorów Wirtualnej Biblioteki Literatury Polskiej Instytutu Filologii Polskiej UG208Ledwie stuliÅ‚a, z rzÄ™sów pobiegÅ‚y Å‚zy szczodre,A Zosia z zamkniÄ™tymi stojÄ…c powiekami,MilczaÅ‚a, sypiÄ…c Å‚zami jako brylantami.Tadeusz, biorÄ…c dary i caÅ‚ujÄ…c rÄ™kÄ™,RzekÅ‚: Pani! Już ja muszÄ™ pożegnać PanienkÄ™;BÄ…dz zdrowa, wspomnij o mnie i racz czasem zmówićPacierz za mnie! Zofijo!. WiÄ™cej nie mógÅ‚ mówić.Lecz Hrabia, z TelimenÄ… wszedÅ‚szy niespodzianie,UważaÅ‚ mÅ‚odej pary czuÅ‚e pożegnanie,WzruszyÅ‚ siÄ™ i rzuciwszy wzrok ku Telimenie: Ileż rzekÅ‚ jest piÄ™knoÅ›ci choć w tak prostej scenie!Kiedy dusza pasterki z wojownika duszÄ…,Jak łódz z okrÄ™tem w burzy, rozÅ‚Ä…czyć siÄ™ muszÄ…!Zaiste! nic tak uczuć w sercu nie rozpala,Jako kiedy siÄ™ serce od serca oddala.Czas jest to wiatr: on tylko maÅ‚Ä… Å›wiecÄ™ zdmuchnie,Wielki pożar od wiatru tem mocniej wybuchnie.I moje serce zdolne mocniej kochać z dala.Panie Soplico! MiaÅ‚em ciebie za rywala;Ten bÅ‚Ä…d byÅ‚ jednÄ… z przyczyn naszej smutnej zwady,Która miÄ™ przymusiÅ‚a dostać na was szpady.Postrzegam bÅ‚Ä…d mój, boÅ› ty wzdychaÅ‚ ku pasterce,Ja zaÅ› tej piÄ™knej Nimfie oddaÅ‚em me serce.Niech we krwi wrogów nasze utonÄ… urazy,Nie bÄ™dziem siÄ™ zbójczemi rozpierać żelazy.Niech siÄ™ inaczej spór nasz zalotny rozstrzygnie:Walczmy, kto kogo czuciem miÅ‚oÅ›ci wyÅ›cignie!Zostawim oba drogie serc naszych przedmioty,PoÅ›pieszymy obadwa na miecze, na groty;Walczmy z sobÄ… staÅ‚oÅ›ciÄ…, żalem i cierpieniem,A wrogów naszych mężnym Å›cigajmy ramieniem.RzekÅ‚ i na TelimenÄ™ spójrzaÅ‚, ale onaNic nie odpowiadaÅ‚a, strasznie zadziwiona. Mój Hrabio przerwaÅ‚ SÄ™dzia po co chcesz koniecznieWyjeżdżać? Wierz mi, w twoich dobrach siedz bezpiecznie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]