[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Ja też tu dlatego jestem - pokazał na pakunek w samochodzie.- Wiesz co, może jak wstawisz już kwiaty do wazonów,pójdziemy razem na lunch?Znam pub niedaleko stąd, gdzie warto pójść w niedzielę.Założęsię, że od lat nie jadłaś przyzwoitej pieczeni i puddinguYorkshire.- Rzeczywiście nie.Zwietnie! To poczekaj, aż.Och,przepraszam cię, bardzo mi przykro, ale nie mogę.Umówiłamsię już na lunch, wczoraj na przyjęciu.- No tak.Jego twarz miała znów ten wyraz, który, sądziła, minąłbezpowrotnie.- Może umówimy się na kiedy indziej? W następną niedzielę?- Jeff już coś planuje na następny weekend.Zamknąłsamochód i ruszyli w kierunku domu.Zatrzymał się przy wejściu Clare.- Może zadzwonię do ciebie, jeśli będę wybierał się kiedyś wtę okolicę - powiedział naciskając na guziczek dzwonka.Drzwi otworzyły się prawie natychmiast.Wszedł do środka, nieżegnając się z nią.Ginny przełożyła kwiaty, by uwolnić rękę iwyjąć klucze i weszła do domu.Zostawiła kwiaty w zlewie ipobiegła do sypialni, żeby się przebrać.Po chwili usłyszałahałas zamykanych drzwi.Podbiegła do okna i zobaczyławracającego do samochodu Alexa.Nie oglądając się wsiadł iodjechał.Patrzyła za nim z ciężkim sercem i, nie mogącopanować złości i żalu, urywanym szeptem powtarzała: -Cholera! cholera! cholera!ROZDZIAA PITYW normalnej sytuacji spotkanie z osobami w zbliżonym wieku io podobnych poglądach byłoby dla Ginny dużą przyjemnością,jednak teraz nie mogła przestać myśleć o tym, jak Alexodchodził, czując się odrzucony i samotny.Gdyby tylkozadzwonił do niej wcześniej, mogłaby wymówić się od lunchu iwszystko byłoby dobrze.Nie chciała dopuścić do siebie myśli,że pierwszy podmuch mógł zerwać tę kruchą więz, nawiązanąmiędzy nimi wczorajszej nocy.Westchnęła próbując odegnać odsiebie natrętne myśli i skupić się na rozmowie.Chociażspotkanie było zaimprowizowane w ostatniej chwili, po krótkiejrozmowie dziewczyny przedstawiły Ginny swoją propozycję.- Zamierzamy rozwinąć działalność i szukamy wspólnika.Kogoś, kto mógłby zainwestować jakiś kapitał, choć to nienajważniejsze.Ważne, żeby miał odpowiednie kontakty.Ktośtaki jak ty.- Nie zajmuję się interesami - zaprotestowała - jestemmodelką.Idę tam, gdzie jest praca.Nie ma mowy, żebym mogłacały dzień siedzieć w biurze.- Myślimy o czymś innym.Potrzeba nam kogoś, kto by sięzajmował kontaktami z przedstawicielami innych firm i robił nanich odpowiednie wrażenie.Ty byłabyś świetna.Może tak by było.Pomyślała i przyznała, że to dobry pomysł.Jednak po chwili potrząsnęła głową.- Niedługo muszę wracać do Stanów.Jeszczezupełnie nie wiem, co będę robić.- Ale czy pomyślisz o tym, jeśli zostaniesz w Anglii?- Dobrze, ale tylko wtedy, jeśli będzie to rodzaj zlecenia.Niemogę być związana, gdybym dostała jakiś atrakcyjny kontrakt.Jej zgodę przyjęły z entuzjazmem.Kiedy wróciła do domu, dochodziła piąta.Wcześniej wzięłatrochę kwiatów jako podziękowanie za lunch, teraz zapakowałajeszcze kilka i poszła do Clare.- Dziękuję za wczorajszy wieczór - podała jej bukiet.- Och, to mile z twojej strony.Są piękne.Wejdz, napijemy siękawy.- Nie chciałabym przeszkadzać.- Wejdz, proszę.Richard śpi, a dzieciaki są u mojej mamy iwrócą dopiero wieczorem.Nie chciały budzić Richarda, więc po cichu zeszły do kuchni.Zapaliły światło i siedziały przy kawie.Stale włączony piec dowypieku ciasta dodawał ciepła i przytulności.Z wczorajszegoprzyjęcia zostało mnóstwo jedzenia i Clare co chwilę cośpodgryzała.- Tak bym chciała by ć tak a szczu pał jak ty -powiedziała z zazdrością, rozsmarowując pasztet na kromcebułki.- Problem w tym, że nie lubię, jak się coś marnuje.- To dlatego nie możesz schudnąć - podsumowała Ginny.Clare popatrzyła na nią ze zdziwieniem i roześmiała się.- Jesteś taka sama jak Venetia.- Ugryzła kanapkę.- Wydaje mi się, że Alex teraz wygląda lepiej.- Tak.Dobrze się bawił.Ja też.Niektórzy sąsiedzi są bardzomili.Clare nie dała za wygraną.- Chyba jesteście z Alexem w dobrych stosunkach.Szkoda, żewyszliście tak wcześnie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]