[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zasłoniłem się płaszczem, żeby nie wyglądać jak chodzącysklepik z żelazem. Szuka pan pracy? spytał wprost.Miał energiczny i pewny siebie głos człowieka sukcesu, stawiałem, że to miejscowyzarządca. Tak.Zorientowałem się, że za Ramireza Lekata dajecie dwieście złotychnagrody.Chcę spytać, jakie są warunki jej zdobycia powiedziałem. Nie jestem zarządcą, ale potrzebuję takiego człowieka jak pan.Nasi urzędnicy odwrócił głowę w bok, żeby było go słychać również w pomieszczeniu za nim nie sąbowiem w stanie złapać paru złoczyńców i zapewnić bezpieczeństwa na handlowychszlakach! Jeśli wezmie pan tę pracę, dam pięćdziesiąt złotych zaliczki i jeszcze trzysta,jeśli się panu uda powiedział tym razem tylko do mnie.Trzysta pięćdziesiąt to więcej niż dwieście.%7łeby to zrozumieć, nie trzeba studiować nauniwersytecie, poza tym wysłuchanie jego propozycji nic mnie nie kosztowało.Na zewnątrz przed tablicą z poszukiwanymi złoczyńcami stał przysadzisty mężczyznaśredniego wzrostu.Mógł być w moim wieku i wyglądał, jakby był zbudowany z samychgraniastosłupów.Szerokie ramiona, mocny tułów z szeroką piersią, mocne ramiona i nogi.Nawet twarz miał kanciastą, ale zadziwiająco przystojną.Długą brodę równoważył duży nos iwyrazne brwi.Uzbrojony był w dwa krótkie, zaledwie sześćdziesięciocentymetrowe miecze zlekko zakrzywionymi ostrzami.Nosił je wysoko po bokach, tak żeby mógł jednocześniewyciągnąć na krzyż.Mimo że nie spojrzał na mnie wprost, poświęcił mi zbyt wiele uwagi.Pół godziny pózniej siedziałem w gabinecie Jeliga Nada i przyglądałem się aksamitnieczerwonemu winu z kroczskich winnic w kieliszku.Najlepsze, jakie piłem w ciągu ostatnichmiesięcy.W moim przypadku to jednak nie oznaczało wiele.W górach nie napotkałem anijednego wyszynku czy karczmy, o lepszych lokalach nie wspominając. Resztki drugiej karawany odkryliśmy tuż przed Przełęczą Taumską.Ktoś nanią napadł, towary były rozkradzione, wszyscy moi ludzie wymordowani.Od czasu doczasu to się zdarza, złoczyńcy są wszędzie.Ale napadnięto mnie drugi raz z rzędu,ponadto wynająłem większą liczbę zbrojnych niż zwykle opisywał sytuację Jelig Nad.Ktoś zapukał i prawie jednocześnie drzwi się otworzyły Panie Nad? Chcę się upewnić, czy w pozycji dotyczącej jedwabiu nie doszło dobłędu.Ilość jest trzy razy większa niż zazwyczaj.Do gabinetu wśliznął się mężczyzna w szarym płaszczu, ze szczeciniastą bródką i oczamiosadzonymi blisko nosa.Jelig Nad ledwie rzucił okiem na kartkę. Jedwab jest w porządku, ale chciałem dwadzieścia pięć metrówkwadratowych drewna budulcowego, a nie pięć.Proszę do mnie przysłać pisarza ipowiedzieć mu, żeby poczekał na zewnątrz, sprowadzcie także Yalega.Nad znał się naprawdę na swoim handlu. Moja trzecia karawana jest jeszcze lepiej chroniona.Jestem pewien, że taka liczba ludzizniechęci każdą bandę złodziei wrócił do tematu, gdy tylko za księgowym zamknęły się drzwi. Nie rozumiem więc, dlaczego chce pan wydać trzysta złotych na moje usługi -powiedziałem. Ponieważ nie wierzę w teorię przypadkowych ataków złodziei, jak stara mi się wmówićzarządca.Powiedziałem to też pozostałym handlowcom.Myślę, że to sprawka Kiba Belize,mojego głównego konkurenta.Chcę, żeby pan to udowodnił.Jego ugrzeczniony ton zniknął, w głosie słychać było wściekłość. Za to dostanę trzysta rozważałem dalej. Co będzie, kiedy odkryję, że napana karawany naprawdę napada dobrze zorganizowana banda albo macza w tympalce ktoś zupełnie inny?Jelig Nad pstryknął palcami.Drugi pierścień rzeczywiście był sygnetem, już na pierwszyrzut oka widać było doskonałe dzieło najlepszego grawera.Zgadywałem, że musiał go zrobić wSaxpolis.Tam pracowali mistrzowie w swoim fachu. Zdziwiłoby mnie to, ale wynagrodzenie dostanie pan oczywiście również wtakim przypadku.A ja będę zadowolony, ponieważ ataki nie będą się powtarzać.Kosztuje mnie to ogromną ilość pieniędzy.Wierzyłem mu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]